e-booki

piątek, 8 marca 2013

Zimowe karpie

Autorem artykułu jest REX


Weź swoje wędki i wybierz się na zimowe łowienie karpi. Właśnie w zimie ryby te są w doskonałej kondycji i czekają, aż twoja przynęta pojawi się przed ich nosami. Daj im szansę.

Wbrew pozorom zimowe łowienie karpi nie jest zajęciem dla najbardziej zawziętych twardzieli i może przynieść mnóstwo satysfakcji. Na wędkarza czekają wspaniałe nagrody w postaci karpi, które właśnie w zimie są w najlepszej kondycji i często mimo mroźnej pogody bardzo ochoczo biorą przynęty.

Łowienie karpi w chłodnej porze roku wcale nie wymaga zasadniczych zmian sprzętu. Musisz tylko dostosować zestawy i taktykę nęcenia do panujących warunków właściwie wybrać stanowisko. Chcąc osiągnąć sukces, musisz mieć pewne wyobrażenie o tym, co dzieje się pod wodą, a zwłaszcza o tym, gdzie przebywają karpie.

Warunkiem zadowolenia i sukcesu jest także poczucie komfortu, który zapewniają odpowiednie odzież i sprzęt. Nie można przecież skutecznie łowić ryb, jeśli czuje się zimno i zmęczenie. Może to być nawet groźne, bo wychłodzenie organizmu następuje szybko i bez żadnego ostrzeżenia.

Najwięcej karpi łowi się w ciepłe zimowe dni. Nie musi to jednak oznaczać, że w takich warunkach ryby lepiej żerują. Prawdopodobnie w cieplejsze dni łowi więcej wędkarzy, stąd doskonałe połowy. W rzeczywistości wietrzny i deszczowy dzień może zaowocować lepszymi wynikami niż okresy ciepłej, ustalonej pogody.

Większość wędkarzy rezygnuje z zimowego wędkowania, wychodząc z założenia, że woda jest zbyt chłodna. Doświadczeni łowcy karpi wiedzą jednak, że można je złowić nawet przy najniższych temperaturach. Zawsze powinieneś mieć ze sobą termometr. Dzięki niemu będziesz mógł znaleźć miejsca z nieco cieplejszą wodą, takie jak podwodne źródła i ujścia niewielkich dopływów.

Jeśli powierzchnia wody pokryta jest lodem, nie oznacza to wcale, że wędkowanie nie ma sensu. Lód tworzy barierę oddzielającą mroźne powietrze od nieco cieplejszej wody. Karpie są bardzo odpornymi rybami i potrafią przetrwać zimę pod grubą warstwą lodu. Jeśli tylko uda ci się podsunąć im przynętę, możesz mieć szansę na sukces. Podczas rozbijania lodu pamiętaj, aby przygotować wystarczająco obszerny otwór, co pozwoli łatwo zanęcać i wygodnie zarzucać przynętę.

W wielkich jeziorach i wyrobiskach pożwirowych trudno zlokalizować zimowe kryjówki karpi. Jeden ze sposobów polega na użyciu łodzi zaopatrzonej w echosondę. Jednak w praktyce lepiej wybrać mniejsze zbiorniki, które są po prostu bardziej czytelne. Powinieneś wędkować na dobrze znanym ci zbiorniku. Letnie łowiska karpi mogą okazać się dobre także w zimie. Jeśli wielokrotnie łowisz w jakimś zbiorniku, to znasz go pewnie jak własną kieszeń, co zdecydowanie zwiększa twoje szanse.

Jednym z warunków powodzenia jest znajomość zimowych zwyczajów karpi. Gdy temperatura wody ustabilizuje się na swoim najniższym poziomie, karpie stają się mniej aktywne, a szybkość przemiany materii maleje. Ryby jednak nie hibernują we właściwym znaczeniu tego słowa. Przez dłuższy czas stoją nieruchomo na dnie i ruszają się tylko wtedy, gdy instynkt zmusza je do szukania pożywienia. Często karpie łowione w zimie mają do brzuchów, płetw i pysków przyczepione pijawki. Spędzając dużo czasu przy dnie, ryby są dla pijawek bardzo łatwym celem,

W zimie karpie potrzebują mniejszej ilości pokarmu niż latem, gdy ich aktywność tarłowa u żerowanie są najbardziej intensywne. Jednak także w zimie powinieneś szukać miejsc bogatych w naturalny pokarm, tj. w ślimaki, larwy ochotek i skorupiaków. Te miejsca przyciągają ryby, które przebywają tu przez cały najchłodniejszy okres.

W zimie karpie najlepiej czują się w głębszej, nieco cieplejszej wodzie, nawet wówczas, gdy miejsca takie nie są bogate w naturalny pokarm. W jeziorach i niektórych wyrobiskach pożwirowych, gdzie najbardziej zasobną rybią spiżarnią jest strefa przybrzeżna , karpie mogą przez większość czasu przebywać w głębokich miejscach, a na płycizny wchodzą tylko na czas żerowania.

Pory żerowania karpi trudno przewidzieć. Przez wiele lat uważano, że karpie żerują tylko za dnia, a największe szanse ich złowienia są w południe. Jednak w najkrótsze zimowe dni słońce wędruje nisko nad horyzontem, nie ogrzewa wody i karpie żerują o każdej porze dnia, kiedy tylko poczują głód. Na żerowanie nie ma wpływu wzrost temperatury wody czy światło słoneczne, lecz wyłącznie głód. Jeśli ryby zgłodnieją rano, wtedy właśnie żerują. Możesz być pewien, że o każdej porze jest jakiś karp żerujący w każdej części jeziora. Wystarczy go tylko znaleźć i podać mu na odpowiednim zestawie jakiś smakołyk. Branie będzie murowane.

W zimie karpie potrzebują mniej energii pochodzącej z tłuszczów, a więcej z białek. W swojej przynęcie powinieneś więc zmniejszyć proporcje tłuszczów na korzyść kazeiny.

Podczas zimowego wędkowania nie można przesadzać z zanęcaniem. Pamiętaj, żę karpie żerują niezbyt intensywnie i przez krótkie okresy. W zimie powinieneś w zasadzie używać co najmniej dwukrotnie mniej zanęty niż w lecie.

Ziarna i nasiona, takie jak kukurydza, orzeszki czy fasola, z reguły nie sprawdzają się jako zimowe przynęty. Po prostu zawierają zbyt mało białka i oznacza to, że przy niskiej temperaturze są ciężko strawne. Także inne typowo letnie przynęty np. konopie lub parzona pszenica, okazują się zimą nieskuteczne.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

środa, 6 marca 2013

Szczupak - kaczodzioby drapieżnik

Autorem artykułu jest Olsen


Najpopularniejszy drapieżnik naszych wód. Postrach podwodnych głębin. Legenda wędkarskich opowieści. Ulubiony cel wędkarskich wypraw. Szczupak.

Szczupak jest najbardziej znaną drapieżną rybą śródlądową. Głowa z szeroko rozwieralnym pyskiem, uzbrojonym w silne, uzębione szczęki, przypomina łeb krokodyla. Zęby, wymieniające się od czasu do czasu, skierowane są do wewnątrz, co zapobiega wymknięciu się ofiary z pyska drapieżnika. Szybkie skoki do ofiary ułatwia atakującemu szczupakowi tylne osadzenie płetwy grzbietowej. Zielone ubarwienie ciała, z żółtymi plamami, pozwala maskować się wśród roślinności podwodnej, gdzie szczupak znajduje zarówno kryjówkę, jak i dostateczną ilość pożywienia. Młode drapieżniki są szczuplejsze i jaskrawiej ubarwione. Z wiekiem ciało ich staje się bardziej krępe, zwłaszcza u samic. Szczupaka spotyka się nie tylko w wodach słodkich, ale także w zatokowych wodach przybrzeżnych Europy (z wyjątkiem rejonów południowych), w rzekach wpadających do Morza Aralskiego i w wodach śródlądowych Ameryki Północnej. Bytuje przeważnie samotnie i prowadzi osiadły tryb życia. Zamieszkuje przede wszystkim wody wolno płynące lub stojące. Bardzo rzadko podejmuje dalsze wędrówki ze swego stałego stanowiska. Przeciętnie osiąga długość 1 m i ciężar 10-15 kg, ale nieraz, na przykład na Syberii, jego ciężar dochodzi do 65 kg. Wzrost szczupaka jest bardzo szybki; większe sztuki osiągają w ciągu roku duże przyrosty wagowe, przy czym szybciej rosną i dłużej żyją samice. Okres rozrodu przypada na przedwiośnie i wczesną wiosnę, od lutego do kwietnia, w zależności od temperatury wody. Samica składa od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy ziarn ikry (zależnie od wielkości osobniczej) na zalanej roślinności, zawsze tuż przy brzegu. Do intensywnych połowów wędkarskich nie wystarcza samozarybienie szczupakiem z tarła naturalnego; dlatego więc wody takie zarybia się dodatkowo wylęgiem lub kilkutygodniowym narybkiem szczupaka (długości 5-8 cm) z ośrodków zarybieniowych. Jeśli rzekę, w której występuje szczupak, przegrodzi się zaporą, pogłowie szczupaka w nowo powstałym zbiorniku gwałtownie wzrasta. Dzieje się tak dzięki wspaniałym warunkom dla naturalnego tarła i wzrostu narybku, jakimi odznaczają się świeżo zalane łąki i pola. Po kilku latach, gdy zalana roślinność zgnije bądź zostanie zamulona przez wahania wody w zbiorniku, pogłowie szczupaka zdecydowanie zmaleje. Szczupak jako ryba bardzo szybko rosnąca jest chętnie wprowadzany do wód, w których przedtem nie występował. Aklimatyzowano go na przykład w Hiszpanii, gdzie uzyskuje doskonałe przyrosty. Szczupak zaczyna pobierać pokarm w bardzo szybkim czasie po wykluciu się z jaja. Najpierw żywi się planktonem, później wylęgiem i narybkiem różnych ryb, nie gardząc własnym gatunkiem. Tam, gdzie wespół ze szczupakiem występują płoć i okoń, te ostatnie dwa gatunki mają największy udział w pokarmie tego drapieżnika (50-70 %). Zbadano, że na 1 kg przyrostu wagi ciała szczupak zjada 4- 6 kg małych, w większości mało cennych gatunków ryb. Żerować nie przestaje również w zimie, wtedy jednak w pokarmie przeważają ryby cenniejszych gatunków. W rzekach i jeziorach zamieszkałych przez ryby łososiowate szczupak nie jest pożądanym gatunkiem, może bowiem wyniszczyć duże ilości pstrąga czy palii. Często drapieżnik ten porywa się na zdobycz niewiele od niego mniejszą; znajdowano nieraz dwa szczupaki tej samej wielkości, z których jeden usiłował pożreć drugiego. Omawiany gatunek daje wędkarzom wiele możliwości atrakcyjnych połowów. Najlepszą porą wędkowania są ranne godziny w chłodne, jesienne dni. O tej porze roku zaczynają się wytwarzać u szczupaków nowe produkty płciowe, pobudzając ryby, zwłaszcza samice, do intensywnego żerowania. W Kanadzie, USA, Finlandii i kilku innych krajach praktykowane są zimowe połowy szczupaków spod zamarzniętej powierzchni dużych rzek i jezior, zwłaszcza w słoneczne, mroźne dni. Za najbardziej sportową metodę połowu uznawane jest spinningowanie. Jest to bowiem wędkowanie czynne: nie czeka się na szczupaka w miejscu, lecz szuka go na różnych stanowiskach. Używa się tu dobrej jakości solidnego wędziska, kołowrotka o nieruchomej szpuli z dostatecznym zapasem żyłki, zakończonej zwykle metalowym przyponem. Najpopularniejsze przynęty spinningowe na szczupaki to błystki obrotowe, woblery a także wszelkiego rodzaju przynęty gumowe.

---

Ryba Życia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Okoń Nasz Po-wsze-dni

Autorem artykułu jest Olsen


Najczęściej łowiony drapieżnik naszych wód. Wszystkożerna ryba, o której nie można powiedzieć że nie weźmie na jakąś przynętę. Garbus, Pasiak - czyli po prostu Okoń nasz powszedni.

Pasiak, garbus czyli okoń, chyba każdy z nas spotkał się z tą przepięknie wybarwioną rybą, chyba każdy zaczynał od niego przygodę ze spinningiem, chyba każdemu było dane poczuć siłę i charakter tej jakże popularnej zdobyczy. Okoń jest jedną z najpopularniejszych ryb w naszych wodach, więc zastanówmy się chwilę nad przyczynami tej popularności
Po pierwsze występuje prawie wszędzie od małych stawików prze glinianki, jeziora, zbiorniki zaporowe po rzeki i to zarówno te duże jak i małe ciurki. Dodatkowo adoptuje się do prawie każdego środowiska wodnego. Żyje zarówno w ciepłych zamulonych zbiornikach jak i w rwących górskich potokach z krystalicznie czystą i zimna wodą czy też w przybrzeżnej strefie morskiej ze słona wodą.
Po drugie możemy go łowić cały rok. Okoń nie ma okresu ochronnego i do tego dobrze żeruje o każdej porze. Wiosną, gdy inne drapieżniki są pod ochroną spinningiści uganiają się za okoniami, latem pada łupem wędkujących urlopowiczów a zimą, kiedy nie sposób dobrać się do innych ryb okoń świetnie bierze z pod lodu.
Po trzecie można go poławiać różnymi metodami. Okonie padają zdobyczą wędkujących metodą spławikową i gruntową, jak już pisałem łowi się go też na lodzie, ale najczęściej świadomie jest celem spinningistów.
O spinningu chciałbym trochę tutaj napisać. Zaryzykuje tutaj stwierdzenie, że okoń jest rybą dość łatwą do złowienia, ale tylko jeśli chodzi o osobniki małe i średnie dlatego też okoń dla niejednego adepta sztuki spinningowej bywa pierwszym samodzielnie złowiony trofeum.
Duże dorodne garbusy to już godny przeciwnik, którego trudno spotkać na swojej drodze a świadome i regularne łowienie sztuk w granicach 40 cm jest domeną naprawdę niewielu wędkarzy. Najbardziej skuteczną metodą na okonia jest boczny trok ale nie o tym chciałbym pisać.
Dobra teraz trochę o moich sposobach na okonia. Wstyd się przyznać, że choć wymądrzam się tu na jego temat to dość rzadko jest celem moich wypraw spinningowych. Głównie uganiam się za pasiakami wiosną kiedy inne drapieżniki są pod ochroną, często jest dla mnie przyłowem przy połowie szczupak czy sandacz . Tym nie mniej kilka pasiastych rybek już w życiu złowiłem, co pozwala mi podzielić się z Wami pewnymi spostrzeżeniami. Wydaje mi się, że jeżeli poszukujemy dużej sztuki (35cm i więcej) to możemy sobie odpuścić boczny trok. Tą metodą, przynajmniej ja nie złowiłem nigdy sztuki większej niż 30cm mimo iż próbowałem czasami przeciągać po dnie nieco większe od paprochów twistery. Dla mnie połów okoni to jigownie i to niekoniecznie małymi przynętami tzw paprochami wieszanymi na mikro główkach. Wędzisko jakiego należało by użyć powinni być raczej długie i delikatne ale ja nie trzymam się sztywno tej zasady i zamiast typowej okoniowej wklejanki łowię spinningiem o c.w. do 18g i akcji szczytowej. Do tego raczej niewielki kołowrotek z cienką plecionką lub żyłką. Na końcu linki obowiązkowo zakładam wolfram gdyż trzeba się liczyć z możliwością ataku szczupaka.
Dla mnie przynętą nr1 na okonie jest guma. Najczęściej używam kopyt i twisterów wielkości 5-7 cm zbrojonych na główkach o gramaturze od 4 do 7g w zależności od głębokości łowiska. Ta wielkość przynęty gwarantuje nam że nie będzie jej atakować okoniowi młodzież bo przecież nie chcemy kuć małych okonków ale naszym celem są większe osobniki tego walecznego gatunku .Gumy prowadzę skokami po dnie trzymając wędkę uniesioną do góry. Bardzo ważnym jest aby mieć ciągły kontakt z przynętą dlatego podbijam ją z nadgarstka po czym podczas opadania bardzo wolno kręcę kołowrotkiem. Zapobiega to wybrzuszaniu się linki, przez co lepiej czujemy branie na kiju. Takie powolne zwijanie podczas opadu ma jeszcze jedną zaletę a mianowicie spowalnia ten opad dając czas rybie na podpłynięcie i zainteresowanie się przynętą. Gdy przynęta opadnie na dno można ją podbijać od razu bądź też przeciągnąć jednym lub dwoma obrotami kołowrotka po dnie zbiornika. Wzburzany podczas takiego przeciągania obłok z osadów dennych może też sprowokować pasiaka do ataku na naszą przynętę. Jeszcze słowo o zbrojeniu gum w główki jigowe. Jako że okoń płynie za swoją ofiarą i atakuje ją do tyłu staram się zbroić gumy w nieco większe haki tak aby kolanko znajdowało się nie w korpusie gumy ale na wysokości mniej więcej 1/3 ogonka. Takie zbrojenie powoduje że łatwiej nam jest zaciąć ryby, szczególnie te, które tylko podgryzają przynętę Brania możemy się spodziewać w zasadzie w każdej chwili, podczas opadania gumy i podnoszenia jej do góry gdy okoniowi upatrzona zdobycz ucieka z przed nosa.
Hol okonia może nam dostarczyć dużych emocji ponieważ ryba ta jest niezwykle silna i waleczna a z kilogramową sztuką będziemy mieli na pewno więcej roboty niż z przedstawicielami innych drapieżnych gatunków tej wielkości.
Okoń to ryba stadna w stadzie żyje i poluje. Wiele razy się o tym przekonałem, gdy łowiąc jednego pasiaka posyłałem przynętę w to samo miejsce i po chwili meldował się drugi a czasem trzeci i więcej. Pamiętam jak 10 lat temu nad jeziorem Plusznym zlokalizowałem stado okoni to po zacięciu jednego dziesiątki innych wyrywały mu gumę z pyska podczas holu a że woda była tam bardzo przejrzysta mogłem to wszystko obserwować z łodzi.
Tak więc moja rada jeżeli złowisz jedną sztukę to poluj w pobliżu bo jest szansa że natkniesz się na następną. Duży okoń to już jednak samotnik, ma swój teren który patroluje więc jeśli złowimy życiową sztukę to raczej nie oczekujmy że obok będzie stał drugi takich samych rozmiarów.
Gdzie szukać okoni? Chciało by się powiedzieć że wszędzie bo prawie w każdej części zbiornika możemy się na niego natknąć. Tak prawdę mówiąc to wytypować miejsce przebywania okoni każdy musi sobie sam bo według mnie nic tak nie cieszy wędkarza jak rozpracowanie łowiska i zdobywanie doświadczeń na kolejnych wyprawach. Z moich obserwacji wynika i nie będę tu pewnie odkrywczy że okoń lubi się zapuszczać na blaty na których przebywa drobnica ale jeszcze częściej możemy go spotkać na spadach które prowadzą z tych blatów na głęboką wodę.
Tytuł tego artykułu jest dwuznaczny, bo choć okoń jest tak powszedni że może go łowić każdy i wszędzie to dużych przedstawicieli tego gatunku z roku na rok drastycznie ubywa z naszych wód. Wynika to poniekąd z jego popularności i powolnego wzrostu. Okoń rosną bardzo wolno i dopiero w 7-8 roku życie osiągają długość 25cm. Często popularne garbusy nie są w stanie dorosnąć do tego wymiaru gdyż kończą żywot wywleczone z wody na bocznym troku. Pamiętajmy że jeśli chcemy mieć możliwość zmierzenia się z dużym okoniem musi on mieć szanse dorośnięcia do odpowiednich rozmiarów. Darujmy więc życie małym okonkom, aby mogły podrosnąć i cieszyć nas emocjonującym holem dużej sztuki. Swego czasu była też przeprowadzona krucjata przeciwko okoniowi przez „poprawiaczy natury”. Pamiętam jak dziś te brednie powtarzane przez starych wędkarzy, że okoń to szkodnik bo wyjada ikrę i narybek innych gatunków, pamiętam te nerwy wędkarzy spławikowych i gruntowych, że to zmora bo połyka głęboko robaka i nie dopuszcza innych ryb(czytaj większych). Dziś mam swoje zdanie na ten temat, że największym szkodnikiem jest ten kto chce interweniować w naturę i to w taki głupi sposób. Obawiam się że wielkie stada pięknych garbusów które niegdyś pływały w naszych wodach nie szybko się w nich odrodzą więc szczególnie my wędkarze powinniśmy zadbać o okonia abyśmy mogli łowić dorodne okazy „po wsze dni”

---

Ryba Życia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Szczupak z gliny

Autorem artykułu jest Olsen


Na terenie każdego miasta znajdą się glinianki, które pozwolą nam na realizowanie naszej pasji w środku tygodnia. Wypad na szczupaki, po pracy, dzięki bliskiemu sąsiedztwu glinianek staje się możliwy.

Glinianki, wyrobiska pożwirowe i inne podobne “doły często omijamy szerokim łukiem. A ja wręcz przeciwnie, właśnie nad takie wody chciałbym wszystkich zaprosić i zwrócić Waszą uwagę. Zwłaszcza jesienią, kiedy dni się szybko kurczą.
Wiem, wiem .. zaraz pojawia się głosy, że to żadna przyjemność, że kacze dołki, że duża presja, wrzaski, krzyki i tłumy ludzi ale zapewniam Was, że jesienne temperatury wypędziły już znad wody rozkrzyczaną młodzież a spacerowiczów i wędkarzy w środku tygodnia można liczyć na palcach jednej ręki jeżeli w ogóle jakichś uda nam się spotkać

ŁOWISKO


Właśnie glinianki są wodami nad które możemy wyskoczyć po naszych obowiązkowych zajęciach i powędrować na popołudniowo-wieczorne łowienie. Na terenie każdego miasta znajdą się glinianki, które pozwolą nam na realizowanie naszej pasji w środku tygodnia. Jak sama nazwa wskazuje glinianki to zalane wodą doły pozostałe po wydobyciu gliny.
Czym się charakteryzują owe łowiska? Ano bardzo dużą głębokością sięgającą często kilkunastu metrów . Drugą bardzo ważną cechą są strome szybko opadające zbocza. Właśnie na tych stokach wśród podwodnej roślinności na przepływające stada drobnicy czatują szczupaki, które będą celem naszej wyprawy.

SPRZĘT


Zanim przejdę do omawiania wędek, kołowrotków i przynęt zatrzymamy się chwilę przy odzieży. Woda w gliniankach jest wodą czystą i o dużej przejrzystości a my będziemy polować na ryby czatujące w strefie przybrzeżnej dlatego nasz ubiór powinien być wkomponowany w otoczenie. Nie radziły bym wybierać się nad glinianki w jaskrawych bluzach lub spodniach bo ryby szybko nas wypatrzą i albo odpłyną albo staną się nieufne i nie będą atakowały naszych przynęt. Wkładajmy więc odzież moro lub w kolorach zielenie i koniecznie zachowajmy nad woda ciszę aby nie spłoszyć kaczodziobych. Druga bardzo ważna rzeczą w naszym ubiorze są buty. Aby dotrzeć do wody często będziemy musieli schodzić ze stromych wysokich skarp o glinianym podłożu, jeżeli jeszcze dodamy do tego trochę jesiennego deszczu to zamiast schodzić możemy zjechać niczym z Kasprowego na nartach i zakończyć to kąpielą, która o tej porze roku nie należy do przyjemności. Dlatego też musimy się zaopatrzyć w obuwie o dość wysokim traperze, najlepiej wiązanymi za kostkę co pomoże nam uchronić ją od skręcenia na śliskiej nawierzchni .
Dobra przejdźmy do rzeczy bardziej ciekawych. Po pierwsze wędzisko, raczej długie w przedziale 2,5-3m. Będziemy czasem łowić w miejscach trudnych, wśród krzaków i trzcin i dłuższe wędzisko pozwoli nam optymalnie podać i poprowadzić przynętę. Ja osobiście używam wędki o długości 2,7 m ale jak ktoś dysponuje tylko krótszymi to też połowi może nie we wszystkie miejscach ale jednak. Jako że mamy do czynienia z głębokimi dołami będziemy potrzebowali ciężkich przynęt a co za tym idzie nasze wędzisko musi być do tego przygotowane. Optymalny ciężar wyrzutowy to 10-30g. Ja używam dwóch wędzisk jedno ma parametry 9-18g, a gdy decyduje się na większy kaliber wyciągam drugie 15-45g.
Kołowrotek – każdy ma swój i z pewnością się nada ale nie ma co przesadzać ani w jedną stronę(1000) bo może nam zabraknąć linki ani w drugą (5000) bo jest ciężki i szybko zmęczy nam się ręka. Tak więc reasumując kołowrotek klasy 2000-3000 jak najbardziej jest wskazany. Żyłka czy plecionka? Odwieczny dylemat spinningisty rozwiążemy tak – niech każdy łowi na to, na co mu wygodnie. Dawniej łowiłem na żyłkę i stosowałem średnice w granicach 0,20-0,25 teraz stosuję plecionkę mniej więcej 10kg wytrzymałości.
Na co będziemy łowić? Ja zdecydowanie polecam gumy. Twistery rippery i kopyta to przynęty, które idealnie nadają się do wędkowania na głębokich łowiskach. Ich podstawową zaletą jest to, iż możemy je szybko sprowadzić do dna i w miarę precyzyjnie prowadzić tuż nad nim. Aby to sprowadzanie do dna nie trwało całe wieki należy uzbroić nasze gumy w główki jigowe o odpowiedniej gramaturze. Ja stosuję główki w przedziale 10-20g w zależności od rodzaju i wielkości gumy, mniejsza gramatura będzie odpowiednia do twisterów i małych gum a im większa guma tym gramów na główce przybywa. Kolorystyka przynęt to następny temat morze i każdy z Was ma na pewno w swoim pudełku jakiegoś szczupakowego killera. Jeśli chodzi o moje doświadczenia z połowami na gliniankach to wyszedłem z niezbyt odkrywczego założenia, że przynęta powinna jak najbardziej przypominać naturalny pokarm drapieżnika. Jako że szczupaki odżywiają się głównie płocią i okoniem mój spinningowy arsenał zdominowały gumy w kolorach przypominających te dwa gatunki, czyli różnego rodzaju perły i zielenie. Co ciekawe zauważyłem jeszcze jedną prawidłowość, że na perły łowiłem więcej sztuk ale rozmiarowo były mniejsze, na zielenie zaś ilość poławianych esoxów nie powalała na kolana ale za to ich rozmiary były dużo większe. No ale w tej materii namawiam Was do eksperymentowania i wypróbowania własnych sprawdzonych wzorów i kolorów bo mogą się okazać bardziej łowne niż te których ja się kurczowo trzymam od lat.
Co do innych przynęty typu wobler, obrotówka, wahadłówka czy jerk to powiem szczerze, że wypróbowywałem ale z marnym skutkiem. Jedynie obrotówki dawały mi jako takie wyniki ale sprawdzały się głównie w płytszych partiach a takich na gliniankach nie ma zbyt dużo. Tak więc reasumując dla mnie połów na naszych śródmiejskich dołach równa się połów na przynęty gumowe i chyba nic tego szybko nie zmieni.

MIEJSCE I METODA


Jak już pisałem wcześniej z moich obserwacji wynika, że szczupaki nie przebywają na środku glinianki ale trzymają się blisko brzegu i tam ukrywając się wśród podwodnej roślinności polują na swe ofiary. Co prawda zdarza mi się czasami zaobserwować na środku widowiskowy atak szczupłego na stado płoci wygrzewających się w ostatnich promieniach jesiennego słońca ale te potwory żerujące w toni są raczej poza naszym zasięgiem i złowić takiego to w mojej opinii tak jakby trafić szóstkę w totka. Dlatego też możemy odpuścić sobie przeczesywanie całego zbiornika i skupić się na osobnikach przebywających w strefie przybrzeżnej.
Mój sposób połowu przypomina nieco łowienie sandaczy z opadu ale z pewnymi różnicami. Przynęty posyłam do wody rzutem prostopadłym do brzegu na dość niewielkie odległości a następnie podciągam je nad dnem na granice stoku.
Teraz dopiero zaczynam właściwe jigowanie podbijając przynętę z nadgarstka i pozwalając jej swobodnie opadać ale nie do tego stopnia aby dotykała dna. Nie opuszczam przynęty do dna z dwóch powodów. Po pierwsze szczupaki stojące na stokach atakują przynęty od dołu i opukiwanie nimi dna powoduje, że są one dla drapieżcy mniej atrakcyjne, po drugi stoki glinianek są często usiane różnymi przeszkodami typu kamienie, jakieś zatopione krzaki czy powalone drzewa a to stwarza duże niebezpieczeństwo utraty przynęty. Czasami wykonuję też rzuty wzdłuż brzegu i staram się poprowadzić przynętę mniej więcej w połowie stoku w tym przypadku po podbiciu cały czas delikatnie kręcę kołowrotkiem, co pozwala utrzymać gumę na odpowiedniej głębokości.
Brania najczęściej następują w końcowej fazie opadania, kiedy guma wolno zbliża się do dna i tuż po poderwaniu, kiedy szczupak z wielkim impetem atakuje uciekającą mu sprzed nosa zdobycz.
Jeszcze dwie małe uwagi. Brania szczupaków często następują tuż pod naszymi nogami i mamy wtedy rybę na tzw. krótkim dyszlu, aby jej nie stracić musimy pamiętać o dobrze wyregulowanym kołowrotku. Ja czasami też w takich sytuacjach ratuje się otwarciem kabłąka kołowrotka przy jednoczesnym uchwyceniu linki i kontrolowaniu jej wysnuwania aż rybka odpłynie sobie na bezpieczną odległość.
Druga spraw to podbieranie ryby, uważam, że wybieranie się na glinianki bez podbieraka nie jest zbyt rozsądne. Brzegi są śliskie i strome brak jest miejsc gdzie swobodnie można zwodować zdobycz a podbieranie rękoma może zakończyć się utaplaniem w błocie lub co gorsza kąpielą w zimnej wodzie.
Dobra nie będę tu czarował i powiem, że szczupaków na gliniankach nie jest zbyt dużo zresztą chyba nie tylko tu ich pogłowie w ostatnich latach drastycznie spada. Mimo wszystko coś tam w tych dołach pływa a teraz jest najlepszy okres, aby się o tym przekonać. Liczę na to, że ten artykuł zachęci Was do odwiedzenia naszych glinianek a zawarte w nim wskazówki przydadzą się Wam w odniesieniu wędkarskiego sukcesu. Sukces ten przyjdzie Wam jednak okupić wieloma godzinami spędzonymi nad wodą ale myślę sobie, że to przecież lepsze niż przesiadywanie popołudniami przed telewizorem.
Na koniec jeszcze apel, kiedy już uda Wam się już złowić piękną sztukę z gliny zwróćcie jej wolność aby mogła obdarzyć te łowisko licznym potomstwem i abyśmy za jakiś czas mogli poławiać tam okazy czego sobie i Wam serdecznie życzę.



---

Ryba Życia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Płoć

Autorem artykułu jest Olsen


Płoć - najpopularniejsza i najczęściej łowiona ryba naszych wód. Niemalże każdy wędkarz zaczynał od płotek - dość łatwych do złowienia. Duże osobniki to już jednak inna bajka - to trofeum nielicznych specjalistów.


Płoć (rutilus rutilus) jest rybą rozpowszechnioną prawie w całej Europie (z wyjątkiem rejonów leżących na południe od Alp) i jedną z najliczniej występujących w wodach stojących i wolno płynących. Od podobnej do niej wzdręgi płoć można łatwo odróżnić: ma ona płetwę grzbietową osadzoną przed przednim krańcem płetw brzusznych, czerwoną tęczówkę oka, płetwy brzuszne, odbytowa i ogonowa przyjmują natomiast barwy od żółtej do jasnoczerwonej. Otwór gębowy tej ryby jest niewielki, ustawiony końcowo, zęby gardłowe położone są w jednym rzędzie. W wodach zamkniętych, zawierających zbyt mało drapieżników płoć potrafi się nadmiernie rozmnożyć - nie rośnie wtedy i stanowi poważną konkurencję pokarmową dla innych, cenniejszych gatunków ryb. Dorasta zwykle do 30-40 cm długości, osiągając ciężar 0,5-2kg. Dożywa wieku 15 lat.

Niektóre płocie żerują w morzu, a trą się w wodach słodkich – jest to anadromiczna forma płoci występująca w Bałtyku. W zależności od termiki wody, rozród płoci następuje z końcem kwietnia lub początkiem maja. Samica składa ikrę na zatopionych roślinach lub korzeniach drzew. W starszych zbiornikach zaporowych, gdzie brak jest odpowiedniego substratu, potrafi składać jaja również na podłożu skalnym lub żwirowatym, przy brzegach. Samica, zależnie od wielkości osobniczej, może złożyć do kilkudziesięciu tysięcy różowych jaj o średnicy około 1 mm. W okresie tarła płoć zbiera się w duże stada i dlatego właśnie jej tarliska pokryte są całymi kobiercami ikry. Narybek płoci żywi się planktonem, ryby starsze larwami owadów, małymi mięczakami i owadami zbieranymi z powierzchni wody. Płoć żyje w stadach i żeruje gromadnie.

Dla sportu wędkarskiego płoć ma duże znaczenie - jest rybą wysoko cenioną we wszystkich konkursach i zawodach. Płoć daje się łowić prawie przez cały rok, nawet pod lodem. W chłodnych porach roku lepsze wyniki daje stosowanie przynęt pochodzenia zwierzęcego (larwy ochotek, robaczki, muchy), latem lepsze są przynęty roślinne (różnego rodzaju ciasta, kukurydza, konopie). Dobrze jest często zmieniać zarówno przynęty, jak i zanęty.

Krótko mówiąc płoć jest rybą, która "zmusiła" wędkarzy do eksperymentowania jak żaden inny gatunek. W wodach Europy Środkowej płoć, bardzo pospolita, nie jest uznawana za cenny gatunek. Natomiast na zachodzie i północnym zachodzie naszego kontynentu uważana jest za jedną z najbardziej cenionych ryb połowów sportowych, również pod lodem.

---

Ryba Życia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dorsz

Autorem artykułu jest Olsen


Dorsz, drapieżnik z rodziny dorszowatych - jedna z najpopularniejszych ryb Bałtyku i... naszych stołów. Poławiany przez rybaków i coraz chętniej przez wędkarzy.


Dorsz (Gadus morrhua) - odmiana bałtycka (Gadus morrhua callarias) zwany inaczej pomuchlą lub wątłuszem. Ryba z rodziny dorszowatych (zaliczamy do niej m.in. słodkowodnego miętusa). Dorsz ma duże znaczenie gospodarcze. Zamieszkuje wody Oceanów Atlantyckiego i Spokojnego oraz mórz północnej Europy.
Dorsz jest drapieżnikiem, jego głównym pożywieniem są ryby i bezkręgowce. Bardzo powszechny jest kanibalizm wśród dorszy - celują w tym zwłaszcza większe osobniki, które bardzo chętnie pożerają swoich kuzynów. W skutecznym zdobywaniu pożywienia pomaga dorszowi budowa ciała - wrzecionowata - która charakteryzuje dobrych i zwinnych pływaków. Duży, silnie zbudowany i uzębiony pysk pozwala bez trudu chwytać potencjalną zdobycz i praktycznie uniemożliwia jej ucieczkę. Dodatkowo dobrze rozwinięty wąsik na podbródku ułatwia przeczesywanie dna w poszukiwaniu i odnajdywaniu pokarmu.
Dorsz rośnie przez całe życie i potrafi osiągnąć nawet 1,5 metra. Żyje do 20 lat. Szybkość wzrostu zależy od temperatury wody i przede wszystkim od dostępności pokarmu. Jest rybą stadną i to też ułatwia mu polowanie na inne ryby. Ubarwiony bardzo różnie, od marmurkowego, przez oliwkowe do brązowo-białego. Linia boczna i brzuch są zwykle białe.
Dorsz jest rybą bardzo płodną, jeden osobnik składa do 9 mln ziaren ikry. Najlepsza temperatura wody podczas tarła to 5-7 stopni. Młode osobniki przebywają głównie na płytszych wodach, później wolą otwarte morze. Dorsz jest gatunkiem, który znosi różny stopień zasolenia wody. Są jednak wody w Bałtyku (np. Zatoka Botnicka), w których ze względu na zbyt niskie zasolenie dorsz praktycznie nie występuje.
Z punktu widzenia wędkarskiego dorsz jest rybą bardzo popularną. Połowy wędkarskie opierają się głównie na nim i na śledziu. Turystyczne wędkarstwo morskie rozwija się w dużym tempie. W ostatnich latach powstało wiele firm, które oferują połowy na wędkę z kutrów. Bardzo wielu wędkarzy z całego kraju przyjeżdża nad morze właśnie w tym celu. Najlepszymi przynętami są tzw. pilkery, które imitują nieduże ryby (śledzie, szproty lub tobiasze). Dodatkowo używa się przywieszek, najczęściej gumowych imitacji pijawek lub drobnych skorupiaków. Łowi się przeważnie na głębokości od 15 do 100 metrów, rzadko głębiej. Dobowy limit połowu dorsza to 7 szt., a jego wymiar ochronny wynosi 38cm.
Dorsz jest również wyśmienitą rybą kulinarną. Jego białe mięso jest ogólnie znanym przysmakiem. Doskonale nadaje się do smażenia i wędzenia.

---

Ryba Życia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sandacz - mętnooki władca głębin

Autorem artykułu jest Olsen


Sandacz - marzenie wędkarskich mistrzów i najlepszych... kucharek. Jedna z najbardziej nieobliczalnych ryb naszych akwenów. Mętnooki drapieżnik, postrach podwodnych głębin.

Sandacz (Sander Lucioperca) - największa ryba naszych wód z rodziny okoniowatych. Występuje niemal w całej Europie, od dorzecza Renu, aż po morze Kaspijskie. Spotykany również w Skandynawii. Żyje w jeziorach, zbiornikach zaporowych, rzekach nizinnych, wyrobiskach pożwirowych a także w przybrzeżnych wodach morskich. Najlepiej czuje się w wodach głębokich, raczej mętnych, o twardym - piaszczystym lub żwirowatym dnie.
Sandacz osiąga ponad metr długości, maksymalnie do 140 cm i przy tym wagę do 15 kg. Głowa niezbyt duża, podobnie jak całe ciało spłaszczona bocznie. Pysk uzbrojony w kilkadziesiąt zębów, z czego kilka w przedniej części szczęki pokaźnych rozmiarów. Oczy duże, charakterystyczne z powodu swojej “mętności”. Barwa ciała od ciemnozielonej do szarobrązowej, brzuch przeważnie biały. Kilka smug lub pasów poprzecznych, czasem plam wzdłuż całego ciała. Charakterystyczna dla okoniowatych płetwa grzbietowa z ostro zakończonymi promieniami.
Sandacz - typowy drapieżnik, poluje przeważnie na ryby niedużych rozmiarów (okonie, płocie, kiełbie, stynki, ukleje, jazgarze). Nie pogardzi też żabami czy larwami owadów lub drobnymi skorupiakami. Najaktywniejszy w nocy, rano i wieczorem, choć zdarza mu się żerować i w upalne południa.
Tarło odbywa się w kwietniu lub w maju, zależy to od temperatury wody (najlepsza to około 12 st.). Samce budują wówczas gniazda z gałęzi lub drobnych kamieni, w których samice składają maksymalnie do miliona jaj. Później ikrą i narybkiem opiekują się samce, chroniąc gniazdo przed zamuleniem oraz innymi drapieżnikami. Młode sandacze odżywiają się planktonem, ale już osiągając wielkość 4-5 cm polują na narybek innych ryb. Rosną szybko i po około 4 latach osiągają 50 cm i wagę 1 kg.
Wędkarsko sandacz jest bardzo ceniony, tak ze względów czysto sportowych, jak i za smaczne mięso. Najczęściej łowi się go na spinning, żywca i z gruntu na tzw. trupka. Spinningiści używają przeważnie przynęt syntetycznych (ripper, twister), ponadto modne stały się w ostatnich latach “koguty” i woblery. Wędki używane na sandacza powinny charakteryzować się “szybką” akcją, raczej sztywne. Coraz częściej używa się zamiast żyłki plecionek, które wyraźniej wskazują brania ze względu na mniejszą rozciągliwość. Do łowienia na żywca i trupka używa się niewielkich ryb, najlepiej takich które zamieszkują dany akwen.
W Polsce sandacz jest objęty okresem ochronnym od 1 stycznia do 31 maja. Wymiar ochronny wynosi 50 cm a dzienny limit połowu wynosi 2 szt.

---

Ryba Życia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Spinning- łowienie z opadu

Autorem artykułu jest Olsen


Łowienie z opadu - sposób na kapryśne okonie i głównie sandacze. Coraz popularniejsza metoda, na niektórych łowiskach wręcz "obowiązkowa". Ze swojej strony serdecznie zachęcam - jeśli okaże się skuteczna daje wędkarzowi ogromną satysfakcję.


Wszystko wokół ewoluuje, nawet ryby się “uczą”, powstają więc nowe przynęty i nowe techniki łowienia. Każda nowinka ma swoje 5 minut i już trzeba wymyślać coś nowego, żeby być na topie. Od kiedy powstało łowienie na spinning było już kilka epok. Najpierw wymyślono błystki wahadłowe. Później prawdziwą furorę robiły Meppsy i pochodne obrotówki. Następnie przyszedł czas na woblery. Lata 90 i początek nowego Milennium to dominacja gum przeróżnych. Oczywiście cały czas można łowić i co ważne da się złowić ryby na każdą przynętę, ale czas świetności niektórych już minął. Są wody, w których ryby “nauczyły” się omijać niebezpieczeństwo i niektóre przynęty, mówimy wtedy, że woda jest przebłyszczona. No i zgodnie z teorią ewolucji, spinningiści wymyślili zamiast nowej przynęty nową technikę. Podyktowane to było również preferencjami ryb. Łowienie z opadu powstało prawdopodobnie wskutek obserwacji i doświadczeń wytrawnych łowców. To zapewne oni, wskutek swoich przeżyć nad wodą, zaczęli stosować i doskonalić tą technikę.
Czym jest w ogóle jest łowienie z opadu? Najogólniej mówiąc jest to prowadzenie naszej przynęty skokami przy stałej kontroli, zwłaszcza wtedy gdy nasz wabik opada bo wówczas jest najwięcej brań.

TECHNIKA


W zasadzie możemy rozróżnić dwie techniki łowienia z opadu. Pierwsza to podrzucanie przynęty za pomocą kołowrotka. Po zarzuceniu zamykamy natychmiast kabłąk i ustawiamy wędkę prostopadle do podanej przynęty. W ten sposób kontrolujemy ją już podczas opadania na dno, bo i wtedy zdarzają się brania. Gdy przynęta opadnie na dno podkręcamy szybko o 2-3 obroty korbką i ponownie kontrolujemy opad. Gdy przynęta znów opadnie powtarzamy czynność. I to właściwie wszystko, możemy jedynie zmieniać szybkość podkręcania, aby podskoki naszej przynęty nie były jednostajne. Łatwiej jednak improwizować, stosując drugą metodę, czyli podbijanie wędki. Jest to dość podobne i w zasadzie jedyną różnicą jest to, że zamiast podkręcania korbką naszą przynętę wprawiamy w ruch wędką. Po prostu po opadnięciu jej na dno, podszarpujemy energicznie raz lub dwa, wybierając jednocześnie luźną żyłkę/plecionkę. Jak mocno i jak wysoko podrzucimy, to już indywidualna kwestia - wędkarstwo pozwala nam na ogromną improwizację.

SPRZĘT


Do łowienia z opadu używamy spinningów raczej krótkich, myślę, że 270 cm to górna granica. Najczęściej używane są chyba jednak w okolicach 240-250. Ciężar wyrzutowy oczywiście powinien być dobrany do przynęt, których będziemy używać i tutaj narzucić się niczego nie da, natomiast inna cecha powinna być wspólna. Kij do łowienia z opadu powinien charakteryzować się “szybką” akcją, czyli powinien być sztywny a szczytówka powinna dobrze wskazywać brania. Dobrze sprawdzają się tutaj tzw. wklejanki.
Drugą bardzo ważną rzeczą jest plecionka. Ze względu na jej małą rozciągliwość będzie dużo lepiej przenosić brania na wędkę niż zwykła żyłka. Grubość wedle uznania, za to barwę polecałbym dobrze widoczną, bo nierzadko brania będą widoczne tylko na plecionce a nie na kiju.
Kołowrotek to kwestia gustu, jego jedyną cechą powinno być spore przełożenie. Im większe tym lepsze, bo będzie nam ułatwiało podrzucanie przynęty na większą wysokość i tym samym dłuższy opad.

PRZYNĘTY


Technika łowienia trochę nas ogranicza w wyborze przynęty, bo trudno byłoby tak łowić błystkami czy woblerami. Najczęściej będziemy zatem korzystać z przynęt syntetycznych oraz - coraz bardziej popularnych - “kogutów”. Twister czy ripper, biały czy zielony - wola łowiącego. Trudno jest też wyrokować, jak ciężka powinna być nasza przynęta. Na jej dobór powinno się składać kilka czynników, np. głębokość wody, charakter dna, siła wiatru a także upodobania samego łowiącego. Jedni lubią łowić “ciężko” nawet na płytkich wodach, inni nade wszystko przedkładają finezję. Wybór jest dowolny i tutaj sugestie nie mają wielkiego znaczenia, każdy dojdzie do optymalnego zestawu sam.

Podczas łowienia z opadu nie możemy pozwolić sobie na chwile dekoncentracji, bo brania następują i podczas opadania (najczęściej) i podczas podrzucania przynęty. Mogą być odczuwalne na wędce, ale niektóre możemy zaobserwować tylko na plecionce dlatego powinniśmy ją nieustannie obserwować i zacinać przy każdym podejrzanym ruchu. Szczególnie sandacze i okonie biorą dość delikatnie, więc nastawiając się na te ryby musimy być szczególnie skupieni.
Początki takiego łowienia bywają trudne, zapewniam jednak że pierwsza złowiona ryba “z opadu” wynagrodzi nam cały trud i od tej pory będziemy fanami tej metody. Polecam ją głównie dla chcących zapolować na sandacza, to głównie dla tego drapieżnika powinniśmy doskonalić technikę “z opadu”.

---

Ryba Życia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Pstrąg Potokowy

Autorem artykułu jest Olsen


Pstrąg Potokowy - jedna z najpiękniej ubarwionych ryb Polskich wód. Przysmak na stołach całego świata. Wyzwanie dla ekstremalnych łowców okazów.


Pstrąg Potokowy (Salmo trutta m. fario) - ryba z rodziny łososiowatych. Występuje praktycznie na terenie całej Polski, zamieszkując górskie potoki i nizinne rzeki z dobrze natlenioną i chłodną wodą. Dorasta do 80 cm przy średniej wadze około 5 kg. Ciało o budowie silnie spłaszczonej bocznie, niekiedy mocno wygrzbiecony. Płetwa ogonowa bardzo mocna, przystosowana do pokonywania bardzo silnego uciągu wody spotykanego w górskich potokach. Ubarwienie bardzo różnorakie, zależne od miejsca przebywania jak również od pory roku. Może być brunatno-żółty, brązowy, niebieskawy, czysto złoty, fioletowy lub czarny. Na całym ciele posiada kropki, najczęściej czarne i czerwone w białych obwódkach. Samice w okresie tarła miewają charakterystycznie, hakowato wygiętą dolną szczękę.
Pstrąg potokowy to typowy drapieżnik i w zasadzie nie pobiera pokarmu pochodzenia roślinnego. Odżywia się małymi rybami (świnki, kozy, ślizy, cierniki), larwami owadów jak również dorosłymi owadami i płazami. Nierzadki jest również wśród Pstrągów kanibalizm. Dość częstym zjawiskiem jest sezonowość w pobieraniu pokarmu, dotyczy to głównie larw owadów i ich dorosłych stadiów. Wiosna i lato to wzmożony okres żerowania na larwach jętek, chruścików, widelnic itp.
Tarło odbywa się jesienią. Pstrągi na tarliska wybierają głównie płytkie miejsca lub w ogóle dopływy rzeki, w której żyją. Jednej samicy towarzyszy zazwyczaj kilka samców. Samice składają ikrę w przygotowanych wcześniej gniazdach (wgłębieniach w dnie). Pstrągi przygotowując gniazda unikają piachu i mułu, ponieważ wiąże się to z przeżywalnością narybku. Dobry przepływ wody i odpowiednie dotlenienie jej to cechy charakterystyczne pstrągowych gniazd. Po złożeniu ikry samica zagrzebuje ją w dnie, chroniąc przed potencjlnymi wrogami. Faza embrionalna trwa około 3-4 miesięcy.
Dla wędkarzy Pstrąg do niedawna był rybą “elitarną”, łowiono go rzadko i w niedużych ilościach. Obecnie staje się coraz bardziej popularnym obiektem wypraw z dwóch powodów - jest bardzo cenionym przysmakiem oraz, z typowo sportowego punktu widzenia, rybą bardzo trudną do złowienia. W Polsce łowić go można dwiema metodami, na spinning lub muchę. Zwłaszcza ta druga metoda zdobywa sobie coraz większą rzeszę zwolenników. Spinningiści używaja przeważnie przynęt małych i średnich, głównie błystek obrotowych, woblerów i wszelkiej maści gumek (twistery, rippery), a przynęty te imitują małe ryby. Trochę inaczej ma się sprawa z łowieniem “na muchę”. Potrzeba tam zupełnie innego sprzętu - wędki, kołowrotka z ruchomą szpulą oraz linki (nie żyłki czy plecinki). Również przynęty są inne - mają za zadanie imitować larwy owadów i same owady. Ze względu na charakterystykę wód pstrągowych (głownie małe i wąskie rzeczki z bardzo przejrzystą wodą) a także płochliwością i podejżliwością ryb, duże okazy łowione są sporadycznie. Niestety
W Polsce Pstrąg Potokowy objęty jest czasową ochroną, nie wolno go łowić od 1.09 do 31.12 lub 31.01. Wymiar ochronny - w zależności od okręgu w którym łowimy - wynosi od 25 do 35 cm. Limit dzienny - także w zależności od miejsca połowu - od 1 do 3 sztuk.

---

Ryba Życia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak dobrać wędzisko

Autorem artykułu jest REX


Optymalnie dobrany zestaw pozwala nam odpowiednio poprowadzić przynętę, sprowokować rybę do ataku, skutecznie ją zaciąć i wyholować. Jak można się domyślać, nie ma uniwersalnego zestawu, którym łowi się wszystkie gatunki ryb.

Wędziska na okonie

Okonie to gatunek, który nie osiąga dużych rozmiarów. Najczęściej łowi się sztuki o długości do 30 centymetrów. Na takie ryby najlepszymi przynętami są niewielkie wabiki o ciężarze od 1 – 4 gramów, które z kolei wymuszają zastosowanie żyłki o średnicy nie przekraczającej 0,18 mm. Poza tym okonie nie należą do ryb, które bardzo agresywnie atakują przynętę i wyrywają kij z ręki. Ich brania najczęściej sygnalizowane są lekkim puknięciem lub zatrzymaniem przynęty. Dlatego też wędzisko do połowu okoni powinno być delikatne. Jego cienka szczytówka musi zapewniać pełną kontrolę nad przynętą i wskazywać brania. Do połowu okoni z brzegu stosuje się najczęściej wędziska o długości 2,7 – 3 m. Ich akcja przy zarzucaniu przynęty i zacięciu powinna być szczytowa, podczas holu ryby przechodząca w średnią. Oczywiście sprawdzają się również paraboliczne wędziska, jednak ich miękka akcja np. podczas prowadzenia przynęty szybkimi skokami, łagodzi o spowalnia pracę wabika. Podczas łowienia okoni techniką „z opadu” brania wyczuwamy na wędce (na dolniku wędziska) jako delikatne puknięcia. Zacięcie powinno być energiczne, ale niezbyt mocne. Okonie mają kruche pyski i zbyt silny hol lub za mocne zacięcie mogą być przyczyną zerwania ryby.

Wędziska na klenie

Klenie kochają szybki nurt. Łowi się je przede wszystkim w rzekach o średnim lub mocnym uciągu wody. Ryby te są również niezwykle ostrożne i płochliwe, aby więc je skutecznie łowić, musimy się dobrze ukryć. Dlatego na klenie najlepsze są wędziska długie, od 3 do 4 metrów. Jeżeli użyjemy krótszego kija i schowamy się w pewnej odległości od brzegu, to trudno nam będzie poprowadzić przynętę. Klenie łowi się najczęściej na małe i średnie przynęty. Są nimi agresywnie pracujące woblery o długości 3-6 cm, błystki obrotowe (do nr 2) i nieco rzadziej gumki. Do takich przynęt stosuje się żyłki o średnicy od 0,16 do 0,20 mm. Ze względu na bardzo dynamiczne brania kleni, często wyrywające kij z ręki, wędziska do połowu tych ryb muszą być na tyle miękkie, żeby zamortyzowac gwałtowny atak i nie dopuścić do urwania żyłki. Jednocześnie trzeba pamiętać, że kleniowe przynęty stawiają w nurcie duży opór i zbyt miękkim wędziskiem nie zatniemy ryby.

Wędziska na szczupaki

Polując na szczupaki, musimy pamiętać, że w każdej chwili może zaatakować nawet kilkunastokilogramowa sztuka. Poza tym szczupaki łowi się najczęściej wśród zatopionych drzew, krzaków, trzcin i roślinności podwodnej. By nie dopuścić o wpłynięcia zaciętej ryby w zaczepy, często będziemy zmuszeni do holu siłowego. Właśnie dlatego wędzisko na szczupaki powinno być mocne. Najlepiej sprawdzają się kije o długości 2,7-3 m., ciężarze wyrzutu do 30 gramów i średniej bądź szczytowej akcji. W większości łowisk na szczupaki stosuje się przynęty do 15 gramów. Jednak bywają okresy, że ryby te lepiej reagują na małe kilkugramowe wabiki. Można wtedy użyć kija na klenie. Podczas połowu szczupaków zestaw powinien być zabezpieczony metalowym przyponem.

Wędziska na sandacze

Sandacze mają bardzo twarde, trudne do przebicia haczykiem pyski. Dlatego podczas holu często się wypinają. Sprzyja temu również zastosowanie zbyt miękkiego wędziska i żyłki, która jest rozciągliwa. Poza tym po zacięciu sandacze, gwałtownie potrząsając pyskiem, starają się pozbyć słabo zahaczonej przynęty. Sandaczowe przynęty prowadzi się najczęściej skokami po dnie. Szybkie poderwanie wabika z jednoczesnym zwinięciem luzu żyłki i kontrolowany opad to jedna z najskuteczniejszych metod sprowokowanie tego drapieżnika do ataku. Branie wyczuwane jest na dolniku jako charakterystyczne puknięcie. Aby zacięcie było skuteczne, trzeba je wykonać bardzo energicznie i mocno. Tylko wtedy haczyk wbije się w pysk ryby. Wędziska na sandacze muszą być mocne i sztywne. Ich akcja powinna być szczytowa. Tylko takimi kijami można doskonale prowadzić i czuć przynętę np. średnią lub dużą gumę obciążoną główkami o wadze 6-25 gramów.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

Sztuka zanęcania łowiska

Autorem artykułu jest REX


Każda zanęta – czy to prosta mieszanka na bazie chleba, czy też najnowszy zanętowy wynalazek ze sklepu – musi być odpowiednio przygotowana i podana w łowisku.

Zanęta gruntowa to mieszanka różnorodnych składników, których zadaniem jest zwabienie i utrzymanie ryb w łowisku. Podstawowym składnikiem jest najczęściej rozdrobniony chleb lub pieczywo cukiernicze np. biszkopty. W odróżnieniu od luźnej zanęty, którą podaje się w łowisko w postaci oddzielnych cząsteczek, zanętę gruntową stosuje się w postaci kul zanętowych.

Najprostszą i najtańszą zanętę gruntową można sobie przygotować z wysuszonego i rozdrobnionego chleba. Chleb suszy się w przewiewnej szafce lub wkłada na kilka godzin do piekarnika ustawionego na bardzo niską temperaturę, po czym rozdrabnia się go np. w malakserze lub w maszynce do mięsa. Zachowanie zanęty w wodzie zależy w dużym stopniu od stopnia jej zwilżenia i wielkości cząsteczek.

Najważniejszym czynnikiem jest jednak spoistość zanęty. Drobnocząsteczkowa może być całkiem sucha lub nieznacznie zwilżona i tworzy w toni chmurę zanętową. Bardziej zwilżona zanęta rozpada się wolniej, w połowie toni lub głębiej. Zanęta mocno zwilżona (dużocząsteczkowa), jest bardziej spoista i można formować z niej kule, którymi daje się rzucać na dużą odległość i które docierają na dno w całości. Mocno sklejone kule zanętowe nie rozpadają się nawet w szybkim rzecznym nurcie.

Gotowe zanęty kupowane w sklepie zawierają najróżnorodniejsze składniki. Zanęty te opracowywane są przez doświadczonych wędkarzy i przeznaczone są do łowienia w konkretnych warunkach. Niekiedy potrzebna jest bardzo lekka zanęta, tworząca chmurę unoszącą się bardzo płytko. Zanęta o wypornych cząsteczkach przydaje się w łowisku o mulistym lub zarośniętym dnie, a ciężka w szybkich rzekach. Doświadczeni wędkarze często mieszają zanęty różnych rodzajów, by uzyskać pożądany efekt.

Każde łowisko wymaga określonego sposobu zanęcania. Na wody stojące dobra jest lekka zanęta z dodatkiem białych robaków – często przyciąga wzdręgi, płocie i leszcze. Do łowienia w szybko płynących rzekach potrzebna jest ciężka zanęta, której kule nie powinny się rozpadać przed dotarciem do dna. Jeśli na szybki nurt stosuje się lżejszą zanętę – należy wrzucać kule powyżej stanowiska, by cząsteczki zanęty opadły na dno dokładnie w wybranym miejscu.

Najlepszą oceną jakości zanęty są wyniki połowu. Dobra, odpowiednio podana zanęta powinna nie tylko zwabić ryby w łowisko, ale je w nim również utrzymać.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

Ryby z zimowej rzeki

Autorem artykułu jest REX


Małe, rwące rzeki obfitują w ryby nawet przy najgorszej pogodzie. Gdy nie ma nawet cienia nadziei na upolowanie choćby jednej ryby w innych miejscach, w takich rzekach zawsze coś się złowi.

To prawda, że małe, rwące rzeki obfitują w ryby nawet przy najgorszej pogodzie. Gdy nie ma nawet cienia nadziei na upolowanie choćby jednej ryby w innych miejscach, w takich rzekach zawsze coś się złowi.

Bez względu na to, czy jest odwilż i podwyższona woda, czy przeszywa lodowaty mróz, w rwących strumieniach pływa mnóstwo ryb np. kleni, często można złowić dorodne płocie, a czasami trafić na zupełnie przyzwoitego okonia. Trzeba tylko zachowywać się bardzo cicho!

Ryby doskonale potrafią odbierać najmniejsze zmiany w otoczeniu. Nawet trzask nadepniętej gałązki może je na długo przepłoszyć.

Piękno małej rzeki polega na tym, że można łatwo rozszyfrować jej tajemnice. Nawet w samym środku najsurowszej zimy, łowiska aż się proszą, by się nimi zainteresować. Gdy się je odnajdzie, można być pewnym, że ryby będą w pobliżu. Warto zbadać każdy dołek poniżej jazów lub innych przeszkód. Każde głębsze miejsce zapewnia rybom schronienie. Przyjazne środowisko zachęca wiele ryb do pozostawania w dołkach przez całą zimę, dlatego rzadko odchodzi się z takich miejsc bez zdobyczy.

Równie atrakcyjne są ostrzejsze zakręty, w których woda jest głębsza, a jej nurt troszkę wolniejszy. Klenie i płocie bardzo takie zakręty lubią. Dzięki wszelkim przeszkodom, takim jak bp. połamane gałęzie, łowiska stają się dla ryb jeszcze lepsze. W małych rzekach ryby czują się bardzo niepewnie, więc tłoczą się wokół wszystkiego, co może im posłużyć za schronienie i daje poczucie bezpieczeństwa.

Bardzo często małe rzeki gwałtownie się zwężają, a w przewężeniach pomiędzy położonymi blisko siebie brzegami powstają bardzo głębokie miejsca. Czasem udaje się złowić nawet kilkanaście sztuk, zanim pozostałe się zorientują i umkną w popłochu.

Ponieważ każdy gatunek ryb ma swoje własne, ulubione miejsca, nie sposób znaleźć wszystkich ryb w jednym łowisku. Trzeba ich zatem poszukać w różnych zakamarkach.

Małe wysepki, ujścia, rowy, rozgałęzienia, a nawet przycumowane łodzie, czyli miejsca, w których normalnie się nie łowi, przyciągają zimą całe stada ryb żyjących w małych rzekach. Dlatego też opłaca się łowić aktywnie, chodząc w poszukiwanie odpowiednich miejsc. W małych łowiskach na ogół od razu udaje się coś złowić. Nie ma więc sensu rozkładanie sprzętu, jeśli kilka rzutów kontrolnych nie przynosi brania. Zwłaszcza klenie często chwytają przynętę już w chwili, gdy dotyka ona powierzchni wody - pod warunkiem oczywiście, że nic nie zakłóca spokoju i ciszy.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

Wiosna na nizinnych rzekach

Autorem artykułu jest REX


Kończy się zima, a ty siedzisz jak na szpilkach. Powód przedwiosennego niepokoju jest zrozumiały dla każdego wędkarza - przecież w rzece czekają ryby!

Wczesnowiosenne wyprawy nad rzeki odbywają się pod znakiem grubych, trzydziestocentymetrowych i większych płoci. Nie oznacza to jednak, że nie możemy się spodziewać się na haczyku również grubego klenia lub leszcza.

Obraz rzeki zapamiętany z ciepłej pory roku znacznie różni się od tego, który zastajemy przybywając na łowisko na przełomie lutego i marca. W wędkowaniu nie przeszkadzają wodorosty, które latem dosłownie zapychają niektóre fragmenty rzeki. Poziom wody, zwłaszcza podczas roztopów po śnieżnej zimie, jest wyraźne podniesiony, zaś nurt często bywa mocno zmącony.

W wiosennej, niespokojnej rzece znalezienie stanowisk płoci jest utrudnione. Co więcej, niska temperatura wody sprawia, że nie pobierają one pokarmu tak intensywnie jak latem. Dlatego należy się nastawić na pieszą wędrówkę. O tej porze roku nie jest też konieczna duża ilość zanęty - można łatwo przekarmić ryby.

Duże znaczenie w połowach płoci ma zabarwienie wody w wiosennej rzece. Ryby dobrze biorą w lekko zmąconej wodzie, w okresie gdy rzeka zaczyna opadać i nurt ma zielonkawy odcień. Najlepsze na płociową wyprawę są ciepłe dni z całkowicie zachmurzonym niebem, ponieważ w słabym oświetleniu ryby czują się bezpieczniej. Nie wiadomo, dlaczego płocie preferują określone zabarwienie wody, lecz reguła ta sprawdza się na większości rzek i kanałów.

W podniesionej rzece płocie starają się przebywać w miejscach nie narażonych bezpośrednio na działanie silnego nurtu. W okresie przyboru przemieszczają się do brzegu, gdy zaś woda zaczyna opadać, zajmują głębsze miejsca, w których nurt jest wolniejszy.

Do łowienia wczesnowiosennych płoci nie są potrzebne wymyślne przynęty. Można łowić na zwyczajny płatek ugnieciony z miąższu chleba, a przy mocno podwyższonej i zmąconej wodzie bardziej skuteczne okazują się czerwone robaki. Namoczony chleb nadaje się również na zanętę.

Doświadczeni wędkarze wiedzą, że ryby starają się wykorzystać każdą osłonę. Dlatego znacznie większą szansę trafienia na stado ma ten, kto spenetruje miejsca pod osłaniającymi wode nawisami gałęzi krzewów i drzew. W szczególny sposób przyciągają ryby nanoszone przez wodę śmieci, tworzące przy brzegach gęste kożuchy. Przepuszczają one niewiele światła i zapewniają płociom nie tylko osłonę, ale też są dla ryb bogatym źródłem pożywienia.

---

http://doris-taakaryba.blogspot.com

Chleb - znakomita zanęta i przyneta

Autorem artykułu jest REX


Nigdy nie wychodzi z mody. Jest tani, czysty i łatwo go przygotować. Potrafi zwabić wszystkie gatunki ryb słodkowodnych z wyjątkiem drapieżników.

Chleb stosowany jako przynęta jesy niedoceniany przez wędkarzy i szkoda, że nie używają go tak powszechnie jak 20 lat temu. Przyciąga płocie, wzdręgi, leszcze, brzany, klenie, jazie, liny i karpie, nawet jeśli wcześniej nie widziały na oczy tego typu przynęty. Jest skuteczny właściwie o każdej porze roku. Ryby zjadają go chętnie w zimowe mrozy, jak i w najbardziej upalne dni lata. Co więcej, chleb na ogół wzbudza żywe zainteresowanie większych sztuk.

Dlaczego chleb jest skuteczny?

Dla nas kromka chleba pachnie i smakuje dość mdło i dlatego wymyślamy różne dodatki do kanapek. Dla ryb właśnie ten niepozorny, naturalny zapach jest bardzo ponętny. Być może istotną rolę odgrywa też jego barwa. Biały kęs spoczywający na dnie zwraca uwagę nawet najbardziej roztargnionych ryb. Zapomnij o bułkach, bagietkach, rogalach czy obwarzankach. Bochenek zwykłego, świeżego chleba stanowi doskonałą zanętę. Trzy najprostsze formy to: płatki, miąższ i skórka.

Dodatki smakowe

Przynęty naturalne bez żadnych dodatków smakowych, zapachowych czy barwników, często działają bez zarzutu. Niekiedy jednak ryby lubią małą odmianę. Skuteczne są płatki chleba z dodatkami smakowymi w płynie np. o smaku ochotkowym. Oprócz nich jest jeszcze wiele substancji, z którymi można poeksperymentować.

Pamiętajmy, żeby nie używać chleba spleśniałego !!!

Haczyk nalezy wbijać w przynętę od strony miąższu, dopóki nie przebije się przez skórkę i nie ukaże ostrza. Następnie owiń żyłkę wokół skórki i przepuść ją pod kolankiem haczyka. Ponownie wbij ostrze w skórkęw innym miejscu, aby w ten sposób utrzymać żyłkę pod kolankiem. Dzięki temu przynęta nie spadnie z haczyka.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

Zimowe Brzany

Autorem artykułu jest REX


Łowienie brzan najczęściej kojarzy się nam z pełnią lata. Tymczasem w najlepszej kondycji są one zimą. Zimowe brzany są doskonale odżywione i pod koniec roku osiągają największą masę.

Po co właściwie łowić brzany zimą? Przecież bez porównania przyjemniej jest zasiąść z wędką ciepłym latem, a do tego wakacyjne brzany biorą czasami bez opamiętania. Wiadomo jednak, ze większość ryb-jeśli nie wszystkie - potrafi żerować bardzo intensywnie również zimą, jeśli tylko warunki są sprzyjające. A poza tym zimowe brzany są doskonale odżywione i pod koniec roku osiągają największą masę.

Zimowe brzany walczą niezwykle zacięcie, a ich holowanie jest bez porównania bardziej emocjonujące niż prowadzenie na żyłce tych samych ryb latem. Przyczynia się do tego również podniesiony stan wody i mocniejszy nurt w rzekach, z czego holowane brzany skwapliwie korzystają, chcąc uwolnić się z haczyka.

Latem trzeba, niestety, łowić brzany sprzętem, który musi poradzić sobie przede wszystkim z wszechobecnym w wielu łowiskach zielskiem. Lepiej jednak walczyć z rybą, toteż zimą, gdy wodorosty zniakją, można sobie pozwolić na użycie bardziej odpowiedniego, lżejszego sprzętu - łowiąc nawet w silnym nurcie, rzadko stosuje się żyłkę o wytrzymałości większej niż 2,7 kg, a często - dużo cieńszą.

Mimo oczywistych zalet łowienia brzan zimą jest ono mało popularne, być może w związku z ogólnym mniemaniem, iż ryby dobrze biorą tylko wtedy, gdy jest ciepło. W praktyce oznacz to niewielu wędkarzy nad wodą, a zatem i pewność, że jeśli brzany żerują, to nie zainteresują się przynętą wędkarza łowiącego w pobliżu. Zimowe polowanie na brzany często wymaga wędrowania od stanowiska do stanowiska - zimą nie ma tłoku na łowiskach i większość stanowisk jest jest wolna. Latem natomiast, przy tłoku nad wodą, wynik wyprawy zależy wyłącznie od szczęścia i przypadku. Jeśli - właściwie przygotowany - zdacydujesz się na zimowe łowienie brzan, przekonasz się, że to właśnie o tej porze roku masz szansę na najlepsze wyniki. Możesz w spokoju poświęcić się dokładnemu zanęcaniu jednego lub kilku stanowisk - to drugie rozwiązanie jest bardziej praktyczne, ponieważ przy braku brań na jednym stanowisku można przenieśc się na inne.

Najważniejszym czynnikiem decydującym zimą o intensywności żerowania brzan jest temperatura wody. Dlatego w podstawowym wyposażeniu zimowego wędkarza powinien znaleźć się termometr.
Ogólnie rzecz biorąc, można liczyć na brania, kiedy temperatura wzrasta, zaś gdy spada, prognozy są dla wędkarza kiepskie. Krytyczna okazuje się temperatura wody wynosząca 5 stopni C. Gdy woda jest chłodniejsza, brzany przerywają żerowania, czekając, aż woda ponownie ogrzeje się przynajmniej do 5 st. C. Po zapadnięciu zmroku krytyczna temperatura żerowania brzan jest niższa i wynosi ok. 3,3 st.C. Obowiązuje tu reguła, że im niższa temperatura wody, ty, później brzany zaczynają żerować i tym krótszy jest okres poszukiwania pożywienia. Od temperatury zależy też intesnsywność żerowania - im woda jest cieplejsza, tym energiczniej brzany przeszukują otoczenie.

Wzrost temperatury wody w rzece może być spowodowany ciepłym deszczem. Warto wybrać się na brzany po opadach, gdy rzeka lekko przybiera. W sumie najkorzystniej jest, gdy nastaje ocieplenie z wiatrem z południowego zachodu, pada ciepły deszcz i temperatura powietrza wynosi 8-10 st. C. Jednak nie każdy przybór rzeki zapowiada bobre brzanowe łowy. Jeśli do rzeki spływa topniejący śnieg, to zniechęca to brzany do poszukiwania pożywienia. Podobnie dzieje się, gdy woda jest silnie zmącona.

Kapitalną techniką zimowego łowienia brzan w dużych rzekach jest gruntówka z rozpoznawaniem brań na dotyk. Pierwszą z podstawowych rzeczy przy łowieniu na dotyk jest wygodne siedzisko. Tylko pod tym warunkiem można trzymać wędzisko przez długi czas, nie odczuwając zmęczenia i koncentrując uwagę wyłącznie na rozpoznawaniu brań. Rękę trzymającą wędzisko oprzyj na kolanie lub biodrze, a palcem wskazującym lub środkowym podtrzymuj żyłkę bezpośrednio przed kołowrotkiem. Dotykając żyłki, można precyzyjnie wyczuwać brania i dokładnie stwierdzić, jaki jest rodzaj dna. po nabraniu wprawy daję się nawet odróżnić brania różnych gatunków oraz rozpoznać fałszywe brania na żyłce.

Brzanową przynętą numer jeden jest kostka mielonki śniadaniowej. Zimą lepiej używać na haczyku kąska mniejszego (sześcianik o boku ok. 5 mm) w porównaniu ze stosowaną zezwyczaj kostką o boku ponad centymetra. Brzany uczą się wprawdzie ostrożności wobec mielonki, ale zmniejszebue rozmiarów przynęty lub zmiana jej kształtu pozwala oszukać najostrożniejsze ryby. Wielką moc przyciągania brzan mają gotowane konopie, które sprawdzają się jako zawartość koszyczka zanętowego lub luźna zanęta. Dobre na brzany są też kulki proteinowe. Napełnia sie nimi duży koszyczek o otwartych końcach, które zatyka się zanętą.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

Kulki proteinowe na karpie

Autorem artykułu jest REX


Kulki proteinowe sprawiły, że łowienie karpi przestało być tylko wędkarstwem dla koneserów. Dzięki kulkom stało się ono sportem bardzo popularnym.

Jeszcze dwadzieścia lata temu połów karpi był zarezerwowany tylko dla wybranych, którzy strzegli swoich tajemnych metod, szczególnie co do rodzaju używanych przynęt. W sprzedaży nie były wtedy dostępne gotowe przynęty na karpie. Każdy amator łowienia karpi miał swój przepis na zrobienie przynęty, zazwyczaj z dziwnych składników.

Przy połowie karpi dużym problemem były mniejsze ryby, które podjadały przynętę. Aby temu zapobiec amatorzy karpi wpadli ma pomysł użycia surowego jajka do związania składników mieszanki. Po jej sformowaniu w małe kulki wrzucano je na chwilę do wrzącej wody. Tworzyła się wtedy twarda warstwa zewnętrzna. Ta zaś skutecznie zniechęcała niepożądane ryby – i tak powstała kulka proteinowa.

Z początkiem lat osiemdziesiątych, zaczęto produkować kulki na szeroką skalę. Gotowe i dostępne w sklepach wędkarskich kulki proteinowe, we wszystkich możliwych kolorach i smakach, stały się najpopularniejszą przynętą używaną przez karpiarzy.

W miejscach częstych połowów pojawiają się takie ilości kulek, że po pewnym czasie okazuje się, iż są one podstawowym pożywieniem karpi w danym zbiorniku. W skrajnych przypadkach kulki wpływają na tempo wzrostu ryb tego gatunku. Z sezonu na sezon karpie szybciej przybierają na wadze niż w innych wodach.

Jednak na niektórych łowiskach zakazano używania kulek. Zostały tam wrzucone takie ich ilości, że duża ich część, nie zjedzona przez ryby, opada na dno, gnije i zanieczyszcza wodę.

Zadeklarowani karpiarze robią kulki własnoręcznie. Są one wtedy zdecydowanie tańsze, a także ich ilość dokładniej będzie odpowiadać aktualnym potrzebom. Dla mniej zaciekłego karpiarza produkowane kulki proteinowe w zupełności wystarczą. Nie otwierane i trzymane w chłodnym miejscu można przechowywać nawet kilka miesięcy. Kulki z otwartego opakowania najlepiej zamrozić, ale tylko jeden raz.

Podstawowym składnikiem kulek są: jajko, substancje wiążące oraz wszelkiego rodzaju mieszanki złożone z protein, węglowodanów, tłuszczów, minerałów i witamin. Według jednej teorii karpie rozpoznają wartości odżywcze powyższych składników. Nawet jeżeli jest to tylko przypuszczenie, prawdą jest, że to właśnie smak i kolor przyciąga karpie. Smak i zapach zdaje się być ważniejszy od koloru, ponieważ kulki osiadają w mule na dnie. Karpie na ogół znajdują tam pożywienie używając węchu. Intensywny smak mięsa, ryb i owoców to sprawdzone przynęty na karpie. Wiedza, jakiego rodzaju przynęta najlepiej się sprawdza, pochodzi z drugiej ręki, lub z własnego doświadczenia.

W wodach, gdzie często stosuje się kulki, karpie są tak do nich przyzwyczajone, ze wystarczy wrzucić 20-30 sztuk w pobliżu haczyka. Jeżeli jest to miejsce, gdzie rzadko używa się tej przynęty, trzeba wrzucić kilkaset kulek i czekać znacznie dłużej na rezultaty.

Za każdym razem kiedy złapie się karpia trzeba dorzucić jeszcze parę kulek. Jeśli jest to silnie zarybiona i pozbawiona pożywienia woda, wtedy opłaca się rzucić i dwa razy tyle. Lepiej jest zawieszać kulki na zestawie włosowym niż na haczyku. Zastosowanie takiego zestawu zwiększa szansę złapania karpia. Ryba połyka kulkę wraz z haczykiem, a kiedy usiłuje wypluć przynętę, grot haczyka wbija się rybie w podniebienie. Żeby karp szybciej zauważył przynętę należy użyć kulek pływających, utrzymywanych nad zanęconym miejscem za pomocą śrucin na przyponie. Aby kulki unosiły się nad dnem, należy podgrzać je w mikrofalówce w najwyższej temperaturze. Można je także delikatnie opiekać na grillu lub w piekarniku.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

Co to jest wędkarstwo?-Rodzaje wędkarstwa

Autorem artykułu jest zuczek


Artykuł wyjaśnia pojęcie "wędkarstwo" i jego rodzaje oraz opisuje na czym polega każdy rodzaj wędkarstwa. Ciekawy i pouczający artykuł. Mam nadzieję, że zainteresuję czytelników.

Wędkarstwo – rodzaj hobby, zajęcia rekreacyjnego i sportu polegający na łowieniu ryb na wędkę.

Wyróżnia się sześć rodzajów wędkarstwa – w każdym z nich używa się innej, odpowiedniej metody wędkowania i przystosowanej do wybranej techniki łowienia wędki:

1) Wędkarstwo morskie

2) Wędkarstwo muchowe

3) Wędkarstwo podlodowe

4) Wędkarstwo spinningowe

5) Wędkarstwo spławikowo-gruntowe

6) Trolling

Wędkarstwo morskie – to rodzaj wędkarstwa, w którym poławia się ryby morskie na wędkę z pokładu łodzi, z brzegu plaży lub z nabrzeża portowego. Zazwyczaj, pod tym pojęciem rozumie się wędkarstwo kutrowe, polegające na łowieniu z pokładu łodzi.

Wędkarstwo muchowe – metoda wędkowania, która polega na poławianiu ryb na sztuczną muszkę.
Wędkarz, muszkarz, posługuje się tu wędką muchową wędką zaopatrzoną w kołowrotek muchowy oraz jednym z trzech rodzajów specjalnej linki nazywanej także sznurem. Podstawowe rodzaje linek muchowych to pływająca (ten rodzaj używany jest najczęściej), tonąca (używa się; linek tonących z różną szybkością, od kilku do kilkunastu centymetrów na sekundę) oraz pośrednia (która może pełnić funkcję; pływającej lub powoli tonącej, w zależności od techniki prowadzenia sznura i jego uprzedniego przygotowania do połowu przy pomocy specjalnych smarów). Są też sznury pływające z tonącymi końcówkami o długości do kilku metrów. Do sznura, dowiązany jest przypon składający się ze związanych ze sobą kilku odcinków coraz cieńszych żyłek, na końcu którego wiąże się sztuczną przynętę, którą jest na ogół imitacja owada, zwana muszką, sporządzona przez uwiązanie na haczyku kombinacji piór, nici i innych materiałów (np. przędzy, sierści, sztucznych włókien czy gąbki). W wędkarstwie muchowym zwykle nie stosuje się obciążenia, choć ciężar muszki rzadko przekracza ułamek grama. Wędkarz zarzuca muszkę wykorzystując ciężar i bezwładność sznura oraz sprężystość wędziska.


Wędkarstwo podlodowe to rodzaj hobbyi sportu, polegający na połowie ryb spod lodu. Praktykowane na zamarzniętych akwenach. Zasady połowu w Polsce regulowane są przez Polski Związek Wędkarski, zawarte w Regulaminie Amatorskiego Połowu Ryb PZW

Spinning – metoda sportowego połowu ryb na wędkę przy użyciu wędki, kołowrotka i sztucznej przynęty polegająca na naprzemiennym zarzucaniu jej i ściąganiu za pomocą kołowrotka. Wędkarz wykonuje także wabiące ruchy wędziskiem tak, aby ruch przynęty jak najbardziej przypominał ruch chorej, przestraszonej rybki. Metoda spinningowa służy przede wszystkim do połowu ryb drapieżnych (sandaczy, szczupaków, okoni, sumów itd.) Ostatnio jednak niektórzy wędkarze wyspecjalizowali się w łowieniu na spinning ryb, które zazwyczaj odżywiają się pokarmem roślinnym i bezkręgowcami np. wzdręg.

Wędkarstwo spławikowo-gruntowe – to rodzaj hobby i sportu, polegający na połowie ryb z brzegu lub łódki. Wędkarz do połowu ryb używa wędki (wędek). Metoda spławikowa polega na zamocowaniu na żyłce łownej: spławika, obciążenia spławika, aby unosił się na wodzie i jednocześnie zanurzył przynętę na odpowiednią głębokość i haczyka. Metoda tylko gruntowa polega na zamocowaniu na żyłce łownej tylko ciężarka i haczyka (ew. koszyczek na zanętę). W metodzie gruntowej stosuje się różne systemy wabienia ryb zanętą umieszczoną w tzw. koszyczku zanętowym. Zasady połowu w Polsce regulowane są przez Polski Związek Wędkarski, zawarte w Regulaminie Amatorskiego Połowu Ryb PZW.

Trolling – metoda połowu ryb drapieżnych polegająca na ciągnięciu wędką przynęty na żyłce lub lince za łodzią. Ruch przynęty imituje ruch ryby i prowokuje do ataku. Przez pewien czas metoda była zakazana w Polsce, obecnie dozwolona.
Bardzo popularna przy połowie ryb morskich, skuteczna również w wodach śródlądowych.

---

http://zuczek-wedkarstwo.blogspot.com/

Jak złowić dużego LINA

Autorem artykułu jest REX


Dobrego sposobu na łowienie tęgich linów można się dopracować po wielu latach doświadczeń. Dlatego nawet trzykilogramowa sztuka to nic nadzwyczajnego.

W lecie wiele linowych łowisk jest silnie zarośniętych. Chcąc łowić w takiej podwodnej dżungli trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Dobrze sprawi się karpiowy kij z solidnym kołowrotkiem zaopatrzonym w 200 m żyłki o wytrzymałości 5 kg. Zakończenie zestawu powinien stanowić kuty haczyk na przyponie o wytrzymałości 4 kg. DO wyciągnięcia dużego lina z mocno zarośniętej wody zestaw karpiowy jest naprawdę niezbędny.

Najlepiej jest podawać typowe przynęty karpiowe np. kulki proteinowe. Liny lubią szczególnie owocowe i mleczne smaki, dlatego dobrym dodatkiem smakowym będzie dżem truskawkowy albo słodkie kremy mleczne. Przygotowując przynętę samodzielnie można mieszać te dodatki z kazeiną lub ziarnem dla ptaków. Liny dobrze biorą też na kulki o rybim zapachu robione na bazie sproszkowanego rybiego mięsa. Doskonałymi przynętami są także słodka kukurydza, fasola i groch.

Kulki proteinowe i nasiona zakłada się na krótki włos (2,5 cm). Duże kulki proteinowe – pojedynczo, przynęty mniejsze np. kukurydzę lub groch - po dwie lub trzy sztuki. Bardzo przydatny będzie elektroniczny wskaźnik brań o regulowanej czułości, który światłem lub dźwiękiem sygnalizuje branie. Wskaźnik nie powinien być zanadto czuły, dzięki czemu będzie sygnalizował tylko pewne i zdecydowane brania.

Na łowiskach, na których zanurzona roślinność nie tworzy zwartej dżungli, można z powodzeniem użyć delikatniejszego sprzętu. Składa się on z kija o pośredniej akcji, cieńszej żyłki głównej i haczyka nr 8 lub 10. Zwykły ciężarek przelotowy to idealne obciążenie takiego zestawu.

Na niezarośniętych łowiskach można spróbować bardzo lekkiego i delikatnego sprzętu złożonego z kija o parabolicznej akcji, żyłki o wytrzymałości 1,8 kg i haczyka nr 12. Uzupełnieniem tego zestawu powinien być niewielki koszyczek zanętowy. Taki zestaw jest najbardziej skuteczny na płochliwe duże liny i dlatego należy stosować go, jeśli jest to tylko możliwe.

Bardzo dobry sposób łowienia linów polega na zamocowaniu 90-centymetrowego przyponu bocznego. Jego wadą jest to, że tak delikatnie podaną przynętę liny często głęboko połykają, co utrudnia ich późniejsze delikatne uwolnienie. Rozwiązaniem może być użycie krótszego przyponu. Dodatkowe założenie rurki antysplątaniowej bardzo ułatwi łowienie.

Zanęcanie linów jest łatwe. Wystarczy wrzucić do wody dwie lub trzy kule zanęty gruntowej o wielkości mandarynki, a następnie zarzucić zastaw zaopatrzony w koszyczek zanętowy w sam środek rozchodzących się na wodzie kręgów wywołanych kulami. Nie należy ponownie zanęcać do czasu złowienia dużego lina lub przynajmniej kilku dobrych brań. Najlepszą, znaną od lat przynętą do łowienia linów są czerwone robaki. Szczególnie dobre są tzw. gnojaki.

Jeśli zna się niezarośnięte zbiorniki, w których żyją wielkie liny, należy spróbować zestawu z lekkim koszyczkiem zanętowym. Łowienie w takich warunkach to czysta przyjemność. Do kwestii sprzętu należy za każdym razem podchodzić elastycznie i jeśli tylko pozwalają nam na to warunki panujące na łowisku, warto używać delikatniejszego sprzętu. Cieńsza żyłka zapewni więcej wędkarskich wrażeń i niewątpliwie więcej brań.

Płycizny są dobrymi łowiskami na początku sezonu, kiedy ryby zaczynają opuszczać tarliska. Później wiele z nich przenosi się na głębszą, sięgającą nawet 6 metrów wodę. Nie omijaj płycizn. Grubego lina można złowić zarówno przy brzegu, jak i z dystansu. W stawach najlepsza pora na liny jest między 7 a 12. Noc jest najgorszą porą połowów.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

Wyprawa na okazałe węgorze

Autorem artykułu jest REX


Duże węgorze łowi się stosunkowo rzadko i mimo, iż nie zawsze wędkarze zdają sobie sprawę z ich obecności, ryby te zasiedlają większość naszych wód.

Najczęściej łowi się je w wodach stojących. Niezależnie jednak od tego, w jakim rodzaju akwenu węgorze występują, najpewniej czują się w sąsiedztwie wszelkiego rodzaju struktur, zapewniających im bezpieczeństwo. Dlatego najchętniej trzymają się blisko wysepek, podwodnych głazów, kęp wodorostów, podmokłych brzegów i zatopionych drzew. Zagrzebują się w miękkim mule, drobnym żwirze lub piasku.

Większość dużych węgorzy łowi się w okresie od czerwca do września, zwykle od zmierzchu do północy oraz przez godzinę przed wschodem słońca. Pojedyncze okazy biorą również na martwą rybkę przeznaczoną dla szczupaków. Brania węgorzy następują w prawie każdych warunkach pogodowych – od dni upalnych i wilgotnych z całkowitym zachmurzeniem po chłodne, nawet z nocnymi przymrozkami i czystym niebem. Niezależnie jednak od pogody, temperatura wody, pozwalająca węgorzom na aktywne żerowanie oscyluje w granicach 10-18 stopni C.

Od dawna wiadomo, że jeśli niebo jest całkowicie zachmurzone, a widoczność pod wodą ograniczona, węgorze poszukują pożywienia na dnie. Gdy niebo jest czyste, zwłaszcza podczas pełni księżyca często udają się w środkowe warstwy toni, a nawet tuż pod powierzchnię akwenu. Wypatrują wówczas drobnicę doskonale widoczną na tle jasnego nieba.

Duże węgorze to wyjątkowo waleczni przeciwnicy. Dlatego nie można sobie pozwolić na jakikolwiek słaby punkt w wyposażeniu – wędzisko karpiowe lub szczupakowe, przypon stalowy, haczyki 2-10 z oczkiem.

Skuteczne przynęty najczęściej stosowane na duże węgorze to rosówki, czerwone robaki oraz filety z ryb. Duże węgorze są niezwykle ostrożne i porzucają przynętę, gdy tylko poczują najlżejszy opór. Z tego względu zarówno zestawy, jak i wskaźniki brań powinny umożliwić biorącemu węgorzowi swobodne wybieranie żyłki i uniesienie przynęty.

Gdy uda ci się zaciąć węgorza, nie śpiesz się. Najpierw spróbuj ocenić wielkość swej zdobyczy, po czym opuszczając wędkę zacznij spokojnie zwijać żyłkę. Rozpocznij „pompowanie”: ponownie unieś kij i znowu zwijaj żyłkę. Powtarzaj te czynności do chwili, gdy węgorz znajdzie się blisko brzegu. Duże węgorze często wykonują w tym czasie gwałtowne zrywy, próbując dotrzeć do najbliższej kryjówki. Nie można sobie pozwolić na najmniejsze poluzowanie żyłki – gdy węgorzowi uda się znaleźć w zaczepach, stara się on owinąć ogonem np. wokół zatopionej gałęzi, co w praktyce oznacza utratę ryby.

Przetrzymuj węgorza w podbieraku nawet podczas wyjmowania haczyka – węgorze są mistrzami ucieczki. Wszystkie złowione węgorze traktuj z jak największą ostrożnością. Odhaczaj je tak, by najmniej ucierpiały i jeśli możesz – zwracaj im wolność.

---

http://rex-taakaryba.blogspot.com

Brzana

Autorem artykułu jest zuczek


Z artukułu można sie dowiedzieć jak wygląda brzana oraz gdzie występuje ten gatunek ryby. Dowiemy się czym się żywi oraz gdzie jej szukać. Możemy jeszcze przeczytać o tarle oraz o przyroście długości i wagi tego gatunku ryb.

Brzana to ryba z rodziny karpiowatych. W Europie występuje od Morza Czarnego po Atlantyk, nie ma jej jednak w Skandynawii, Irlandii i Szkocji oraz w krajach śródziemnomorskich.

Brzana jest znakomicie przystosowana do szybkiego nurtu rzeki. Ma opływowy, torpedowaty kształt ciała i silne, mocno osadzone w korpusie płetwy brzuszne. Kiedy tego potrzebuje, szeroko je rozpościera. Wtedy prąd wody napiera na płetwy i naciska rybę do dna. Dzięki temu brzana może się utrzymać w silnym nurcie. Jej głowa jest masywna, spłaszczona, otwór gębowy okalają mięsiste wargi, a przy nich znajdują się dwie pary wąsików.

Brzany występują najliczniej w środkowych odcinkach dużych, szybko płynących rzek. Wybierają dno żwirowe, ale można je spotkać także w miejscach z dnem mulistym, bo tam mają swoje żerowiska. Dorosłe brzany trzymają się głównego nurtu, rynien i głębokich miejsc prądowych. Młode przebywają blisko brzegu za zasłoną z kamieni i gałęzi. Zimą brzany łączą się w duże stada i zaszywają w głębokich rynnach ze spokojnym nurtem.

W poszukiwaniu pokarmu brzany bardzo często zmieniają swoje stanowiska. Wędrują osobno lub łączą się w nieduże stada. W ciągu dnia mogą przebyć nawet dziesięć kilometrów. Głównym ich pokarmem jest fauna denna: larwy owadów ( przeważnie ochotek i chruścików), mięczaki i skorupiaki. W okresie tarła wyjadają ikrę innych gatunków ryb. Pokarmem dużych brzan są również małe rybki. Na skupiska brzan można natrafić przy zrzutach ścieków i nieczystości poprodukcynych z zakładów przetwórstwa spożywczego.

Brzany wykazują słabą odporność na obecność soli. W wodzie o zasoleniu czterech procent giną po kilku dniach. Dlatego nie spotykamy ich w przyujściowych odcinkach rzek uchodzących do morza. Nie ma ich również w tych rzekach, do których wpuszcza się słone wody przemysłowe, np. z odwadnianych kopalń.

Samce brzany rosną wolniej od samic, a mimo to dojrzałość płciową osiągają dwa lata wcześniej, zwykle w drugim lub trzecim roku życia. W okresie tarła samce mają na głowie i przedniej części tułowia wysypkę w postaci guzków ułożonych w rzędy, a ich grzbiet zmienia kolor z szarobrązowego na miedziany.

Brzany rozpoczynają tarło w maju, gdy temperatura wody osiągnie 15 st.C. Trwa ono zwykle do lipca, czasami do sierpnia. Przed tarłem łączą się w duże ławice i wędrują w górę rzek. Na tarliska wybierają płytkie miejsca o czystym dnie żwirowym i szybkim nurcie, często poniżej dopływów, gdzie woda jest dobrze natleniona.

Samice składają ikrę w trzech lub czterech cyklach (w sztucznych warunkach nawet dziesięciokrotnie). Za jednym razem samica składa około dziesięciu tysięcy jaj. Zwykle towarzyszy jej przy tym kilka samców.

Ikra brzan ma od dwóch do trzech milimetrów średnicy. Z początku porywa ją kleista otoczka, dzięki której ikra przykleja się do kamieni. Po pewnym czasie otoczka zostaje wypłukana i ikra opada między kamienie. Tam po kilku dniach wylęgają się 8-milimetrowe larwy. Młode brzany z początku odżywiają się zawartością woreczka żółtkowego. Gdy wykształcają im się łuki skrzelowe, zaczynają samodzielnie poszukiwać pokarmu.

U brzan największy przyrost długości i wagi ciała następuje w pierwszym roku ich życia. Osiągają wtedy wagę około dziesięciu gramów i długość prawie dziesięciu centymetrów. W kolejnych latach przyrosty są mniejsze, w najbardziej sprzyjających warunkach nie przekraczają pięciu centymetrów.

Rozmiary brzan zależą od obfitości pokarmu. Osobniki 7-letnie ważą zwykle około pół kilograma, gdy jednak pokarmu jest dużo, ich waga może się zwiększyć dwukrotnie i przekroczyć kilogram. Brzany dwudziestoletnie osiągają wagę kilku kilogramów.

---

http://zuczek-wedkarstwo.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wędkarskie, nie tylko przyjemności

Autorem artykułu jest Piotr Stryjczak


Sezon wędkarski się rozpoczął, właściwie z krótkimi przerwami trwa przez cały rok. Jeśli w danej chwili nie możemy łowić jednych gatunów ryb ze względu na ich okresy ochronne, możemy łowić inne. A i metodę połowu ryb można dostosować do aktualnej pory roku.

No ale nie o sposobach i metodach połowu ryb chciałem mówić. Problem jest bardziej poważny, śnieg się rozpuścił i odsłonił całkowicie naszą, szarą rzeczywistość, która pozostała po minionym sezonie turystycznym. Kiedykolwiek jestem nad wodą, gdzie chciałbym spędzić na łonie natury miło czas, spotykam tam dookoła różne walające siępo zaroślach nieczystości a wędkarz zanim przystąpi do wędkowania ma obowiązek wyzbierać wszystkie śmieci na swoim stanowisku wędkarskim, mówi o tym pkt 5 obowiązków wędkującego w wodach PZW zawartych w Regulaminie Amatorskiego Połowu Ryb, pozwolę sobie go zacytować: „Wędkarz zobowiązany jest utrzymać w czystości stanowisko wędkarskie w promieniu minimum 5 metrów, bez względu na stan, jaki zastał przed rozpoczęciem połowu”. Jak widzicie dobrzy ludzie, wędkarze nie tylko rozdeptują wały przeciwpowodziowe jak to stwierdził w mediach pewien polityk ale przede wszystkim dbają o czystość nad wodą.

To, że jest pewna grupa ludzi, którzy nie potrafią się odnaleźć i funkcjonować w innym środowisku, jak tylko w takim, które przypomina im wysypisko śmieci i najlepiej się wtedy czują, jak wokół nich samych fruwają na wietrze papiery i plastykowe reklamówki, jak w miejscu gdzie się kąpią pływają plastykowe butelki i puszki po piwie, zamiast wziąć tą fruwającą reklamówkę i pozbierać dookoła śmieci. Przecież to aż tak wiele nie kosztuje.

Człowieku wypoczywający nad wodą, czy nie lepiej byłoby zorganizować piknik na łonie natury z miejscem oddzielnie wydzielonym na śmieci, czy nie przyjemniej się odpoczywa wtedy, kiedy dookoła jest czysto? Najgorsze jest to, że gdy się popatrzy znajduję się również śmieci, które pozostawiają po sobie wędkarze, no bo trudno jest stwierdzić, kto zostawił butelkę, czy wędkarz czy turysta ale plastykowe pojemniki po robakach nie zostawiają ci, którzy grillują i spożywają kanapki nad wodą.

Będąc nad wodą zawsze zastanawiam się dlaczego tak jest, dlaczego tak musi być i trudno mi znaleźć odpowiedź na to pytanie. Chyba najlepiej byłoby gdyby też funkcjonariusze publiczni, którzy mają prawo kontrolować wędkarza nad wodą i mają prawo ukarać go mandatem między innymi za brak porządku na stanowisku wędkarskim, powinni również zacząć karać też tych, którzy grillują nad wodą a wokoło walają się i to nie tylko ich własne śmieci.

Człowieku przebywający nad wodą zamiast robić z reklamówek latawce a z butelek plastykowych okręty, może lepiej byłoby przeznaczyć te reklamówki na śmietnik i wypełnić je tymi właśnie walającymi się dookoła śmieciami a wracając z wypoczynku wyrzucić je po prostu do kosza na śmieci. Czy to aż tak wiele kosztuje?

Człowieku odpoczywający nad wodą, nie myśl tylko o tym jak smakuje piwo ale też pomyśl o tym co zrobić z tą puszką po tym piwie, chociażby tylko dla tego, żeby ryby się nie pukały w głowę i nie zadawały sobie pytania, co za zwierzaki bawią się nad tą wodą?

Mamy taką piękną przyrodę, nasze krajobrazy zachwycają nie tylko artystów, jednak możemy się zachwycać tym pięknem tylko z daleka bo gdy przyglądniemy się bliżej nasz zachwyt od razu znika.

Pozdrowienia dla wszystkich…

---

Zapraszam również wszystkich na stronę:

http://www.szczupaksandacz.blogspot.com

Mój sposób na wieprzowe jazie

Autorem artykułu jest Arturo


Artykuł opisuje mój sposób na łowienie jazi w rzece Wieprz. Piszę, o stosowanej przynęcie, wyborze łowiska i przygotowaniu wędki, której używam do łowienia. Mam nadzieję, że z mojego doświadczenia skorzystają również inni.

Mamy już początek kwietnia. Nasze wieprzowe jazie są w okresie intensywnego żerowania przed nadchodzącym tarłem. To wspaniały okres na świetne wyniki w jego połowie, lecz w tym okresie proponuję połów typowo sportowy i każdą złowioną sztukę wypuszczamy do wody. Będziemy jeszcze mieli okazję złowić nie jednego po tarle. Co prawda im bliżej lata tym gorzej będzie z intensywnością żerowania, ale za to pojawią się w naszym łowisku inne gatunki. Wiosną w naszym łowisku możemy liczyć jeszcze na inną zdobycz, którą będzie kleń. Ale nie o tym miałem pisać.

Wędkując w rzecze Wieprz możemy złowić dwie różne odmiany jazia. Jedna nazywana złotą orfą, to odmiana niezwykle barwna. Posiada płetwy w kolorze nasyconej wiśni a boki w zależności od kąta patrzenia złote lub złoto miedziane. Druga odmiana ma płetwy blado-wiśniowe a boki srebrne. Kto miał okazję łowić krasnopióry to wie, jaka jest różnica w ubarwieniu, w porównaniu z płocią, w tym przypadku jest podobnie?

Nasze jazie będziemy łowić na groch zwyczajny, jeżeli ktoś ma możliwość to równie dobrze może stosować, peluszkę, ale tylko jasną. Zajmiemy się teraz przygotowaniem naszego grochu. Mój sposób jest następujący. Półlitrowy kubek napełniam grochem i wsypuję do skarpety wykonanej z obciętej rajstopy żony. (Oczywiście nie należy podkradać żonie nowych rajstop, bo możemy mieć szlaban na ryby, albo nasza przynęta znajdzie się w koszu na śmieci). Tak napełnioną skarpetę zawiązuję sznurkiem jednak nie zbyt mocno, zostawiam jeszcze miejsce na spęcznienie grochu. Następnie wkładam do trzylitrowego garnka, zalewam po brzegi zimną wodą i moczę osiem maksymalnie dwanaście godzin. Po tym czasie przekładam do szybkowaru i zalewam pozostałą wodą, tak, aby przykryła nasz groch. Często zdarza się tak, że woda nie zakrywa nam grochu, wtedy dolewamy zimnej wody z kranu. Do szybkowaru dodaję jeszcze odrobinę cukru i soli. Można stosować również różne aromaty, ale na jazia najlepiej sprawdza się naturalny groch. Czas gotowania to pięć nawet do dwudziestu minut. Wszystko jest uzależnione, czy nasz groch jest z ubiegłego roku czy starszy. Pierwszy raz gotuję najkrócej. Nie starajmy się gotować grochu na miękko. Lepiej, jeżeli jest twardszy i do takiego przyzwyczajmy ryby w naszym łowisku. Po ugotowaniu pozostawiam go w szybkowarze do wystygnięcia. Z doświadczenia wiem, że z pół litra surowego grochu po ugotowaniu otrzymamy od jednego do półtora litra gotowej przynęty i zanęty jednocześnie. Aby groch nie pogniótł mi się w drodze na łowisko stosuję pudełka po lodach lub flakach.

Przygotowałem przynętę czas wybrać i przygotować stanowisko wędkarskie. W tym celu udaję się nad mój ulubiony Wieprz i rozglądam się za miejscem, które musi spełniać jaziowe wymogi tzn. głębokość na wiosnę od metra do półtora nie głębiej, dość spokojny nurt z częstymi zawirowaniami podobnymi do wybijającego źródła oraz zawadami w postaci zwalonych drzew lub nawisów z gałęzi. Jaź nie przepada za odkrytym lustrem wody. Miejsce może znajdować się na ścianie lub obniżeniu nie ma to większego znaczenia. Po znalezieniu naszego stanowiska a najlepiej kilku stanowisk zasypuję je przygotowanym grochem. W przypadku pierwszego wyjścia wiosną za jaziem przygotowuję sobie kilka porcji grochu. By rozpocząć łapanie zasypuję każde z wybranych stanowisk, co najmniej dwa dni z rzędu. Na zasypanie jednorazowe stanowiska w zupełności wystarczy jedna porcja grochu.

Stanowisko przygotowane czas przygotować wędkę. Odkąd do użytku weszły wędziska z drgającą szczytówką lub, jak kto woli pickery z upodobaniem oddaję się tej metodzie łowienia. Daje mi ona nieograniczone możliwości wyboru miejsca łowienia i odległości umieszczenia przynęty. Moje wędzisko ma długość ok. 3,8 metra. Szczytówka o pracy miękkiej rzadziej średniej z uwagi, że obciążenie, jakie stosuję to 4-6 góra 8 do 10 gram. Żyłka dla mnie jest jednym z najważniejszych elementów wędki a stosuję żyłki miękkie (z tych, które są na naszym rynku najbliższe ideału są żyłki francuskie) o grubości 0,16 do 0,18 mm bez przyponu tylko z ruchomym stoperem najczęściej gumowym. Kołowrotek oczywiście o szpuli stałej, z regulowanym hamulcem. Na żyłce umieszczam koszulkę z tworzywa o długości do 1,5 cm z zamocowaną agrafką (wykonuję je własnoręcznie z patyczków po lizakach lub wkładów do długopisu), do której przypinam obciążnik z krętlikiem w kształcie oliwki. Ci, którzy wędkują i często zmieniają stanowiska to wiedzą, jakie jest ułatwienie, gdy można bez demontażu zestawu zmienić obciążenie. Następnie zakładam stoper, który pozwala mi regulować długość przyponu. No i pozostaje jeszcze haczyk, ja stosuję od, 8 do 6 lecz wybieram jak najcieńsze i najlżejsze. Taki haczyk pozwala, że przynęta zachowuje się jak najbardziej naturalnie i potrafi ją poderwać niewielki wirek.

Wędka, przynęta i stanowisko przygotowane, więc idę wędkować. Wędkowanie zaczynam po wcześniejszym dwu dniowym nęceniu. Jednak nie na trzeci, ale dopiero na czwarty dzień po rozpoczęciu nęcenia. Pierwszą rzeczą, jaką robię po przyjściu na stanowisko to wsypuję do wody, co najmniej dwie dobre garści grochu w odległości dwa do trzech metrów od zawady lub nawisu. Następnie rozkładam podbierak, siedzisko, podpórkę do wędki a w ostatniej kolejności wędkę. Długość przyponu ustawiam, na co najmniej 50 cm i zakładam groch. W przypadku, gdy trafi mi się groch niedogotowany to nabijam go na haczyk w miejscu kiełka dokładnie pomiędzy jego dwie połówki tak, aby grot znalazł się na zewnątrz. Przy miękkim grochu nie jest to konieczne, choć lepiej jest zaciąć rybę, jeżeli grot jest na wierzchu. Tak umocowaną przynętę staram się umieścić jak najbliżej zawady, bo wtedy mogę liczyć na szybkie branie i większą ich częstotliwość. Na zakończenie jeszcze dwie informacje: wiosną łowię zawsze w stałych godzina najczęściej zaczynam o trzynastej i kończę o szesnastej góra siedemnastej, oraz aby metoda była skuteczna jestem nad wodą najmniej, co drugi, później, co trzeci dzień. Zauważyłem, że godziny żerowania zależą od naszego zanęcania, czyli nęcę, wtedy, kiedy jest mi wygodniej, bo to ryba przystosowuje się do godzin posiłku ustalonych przeze mnie. A cha jeszcze jedno w trakcie łowienia nie zapominamy o lekkim zanęcaniu a już obowiązkowo po każdej złowionej rybie należy wsypać parę ziaren grochu.

Życzę niezapomnianych wrażeń i rekordowych jazi.

---

Arturo

www.arturo-wszystkoowedkowaniu.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Poradniki wędkarskie

Autorem artykułu jest Monika Gancarska


Jak w każdej innej dziedzinie także w przypadku wędkarstwa, poradniki wędkarskie zalały rynek książek. Czy warto je kupować? Co możemy w nich znaleźć? Czy są to przydatne informacje? Jeśli tak to dla kogo?

Powyższe pytania pojawiają się zawsze, kiedy chcemy kupić jakiś poradnik, nie zależnie od dziedziny. Idąc do księgarni, półki uginają się od książek, każda wydaje się najlepsza ale jak jest naprawde?

W jednej sprawdzonej księgarni, w dziale wędkarstwo znaleźliśmy 43 pozycje dotyczące porad dla wędkarzy. Połowa zawierała zarówno informacje dla początkujących wędkarzy jak i dla zaawansowanych miłośników tego sportu, pozostała część przeznaczona była częściowo dla amatorów, a częściowo dla zawodowców. Najczęściej poradniki dla początkujących wędkarzy zawierały informacje dotyczące sprzętu wędkarskiego, oraz opis podstawowych metod połowu. Niektóre poradniki zawierały zdjęcia i rysunki instruktażowe dotyczące zestawów wędkarskich oraz tak podstawowych informacji jak trzymanie wędki. Dla początkującego wędkarza ważne są także informacje dotyczące formalności jakie należy załatwić, by móc łowić, jaki sprzęt wędkarski wybrać na początek, gdzie najlepiej łowić oraz jakie są zasady etyczne obowiązujące każdego wędkarza. Te informacje udało się znaleźć w podręczniku zawierającym ABC początkującego wędkarza. W poradnikach dla profesjonalistów zawarte są takie informacje, które pozwalają na rozwój ich pasji. Przykładowo mamy podręcznik mówiący o przyborach, które okazuje się, że są oprócz wędki niezbędne, do łowienia specjalnymi metodami. Podręczniki te uwzględniają także różne specjalne metody połowu dla mocno zaawansowanych profesjonalistów.

Wędkarstwo jest pasją, która od wielu lat łączy pokolenia. Zaczęło się od łowienia za pomocą sznurka i haczyka, ale już od dawna istnieją liczne dyscypliny, których uprawianie wiąże się z wykorzystaniem bogatego asortymentu typu wędziska, kołowrotki, przynęty i inne akcesoria stosowane we wszystkich współczesnych metodach wędkarskich. Miłośnikom wędkowania polecamy studiowanie poradników, które pozwolą na poszerzenie waszej wiedzy, a tym samym zwiększą radość i satysfakcję z uprawiania tej specyficznej dyscypliny sportowej.

---

Internetowy sklep wędkarski na-ryby.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl